Ostatniej nocy strażacy wyjeżdżali do pożarów ponad 200 razy. Od wczoraj zginęło w nich pięć osób a 19 zostało rannych. - W zeszłym roku o tej porze mówiliśmy niestety o podobnych liczbach. To dowód na to, że nie wyciągamy wniosków jeśli chodzi o to, jak bezpiecznie się bawić - podkreśla rzecznik straży Paweł Frątczak.
Ostatnia ofiara śmiertelna noworocznego pożaru to 69-letni mężczyzna, który zginął w płomieniach w mieszkaniu w Świeciu n. Wisłą.
Ogień pojawił się w nim nad ranem. Z całej kamienicy ewakuowano 21 mieszkańców. - Było to konieczne ponieważ pożar spowodował bardzo silne zadymienie. W tej chwili lekarze badają osoby, które zostały ewakuowane po to by zdecydować, czy zachodzi konieczność przewiezienia ich do szpitala - relacjonował około godziny 9 na antenie TVN24 rzecznik Państwowej straży Pożarnej Paweł Frątczak. Większość mieszkańców wróciła juz do domów.
Pierwsze doniesienia o przyczynach mówią, że mężczyzna mógł zasnąć z papierosem. - Na miejscu są policjanci, którzy będą razem z prokuratorem wyjaśniać co się stało - doprecyzował Frątczak.
Ponad 200 pożarów
Według informacji przekazanych przez Frątczaka od wczoraj strażacy wyjeżdżali do pożarów już około 500 razy.
- Tylko od północy, w większości około północy, do wczesnego rana pożarów było 210 - podkreślał rzecznik. W sumie zginęło w nich pięć osób, a 19 zostało rannych. - Większość tych pożarów spowodowana była przez niewłaściwe odpalanie fajerwerków - dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24