Posłanka PO Agnieszka Pomaska twierdzi, że gdy chciała wydostać się w piątek z Sejmu, została zrzucona z barierki przez blokujących budynek związkowców. - Powiedziałam, że jestem mamą karmiącą, spieszę się (...). To zostało zignorowane - żaliła się na antenie TVN24. Poseł PiS Mariusz Antoni Kamiński przekonywał, że związkowcy nie blokowali wszystkich i dostali instrukcję, by przepuszczać np. kobiety w ciąży.
Pomaska przyznaje, że teren Sejmu opuściła w dosyć niekonwencjonalny sposób. - To był taki szybki skok przez płot. Nie bez problemów, bo spotkałam się z nieprzyjemnymi słowami, ale rękoczynów zasadzie udało się uniknąć - opowiadała na antenie TVN24.
"Wystarczyło podejść do związkowców"
Posłanka zaznaczała jednak, że jej wyjścia z Sejmu nie można nazwać ucieczką. - Poszłam zobaczyć, jaka jest atmosfera i możliwości wyjścia. Byłam mocno zdeterminowana dlatego, że te głosowania i debata wczorajsza mocno się przeciągała, a na mnie w domu czekała trzytygodniowa córeczka - opowiadała Pomaska.
Kamiński przekonywał, że posłanka nie musiała uciekać przez barierki. - Wystarczyło podejść do związkowców, powiedzieć, że jest się matką karmiącą, że w domu czeka mała córeczka i bez problemu było się przepuszczanym - przekonywał. Podkreślał też, że przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda instruował związkowców, by ci przepuszczali m.in. kobiety w ciąży.
Poszłam zobaczyć, jaka jest atmosfera i możliwości wyjścia. Byłam mocno zdeterminowana dlatego, że te głosowania i debata wczorajsza mocno się przeciągała, a na mnie w domu czekała trzytygodniowa córeczka. Agnieszka Pomaska
"Sytuacja nieprzyjemna"
Pomaska broniła się i mówiła, że rozmawiała ze związkowcami. Bez skutku. - Podeszłam do barierki, potem podeszła do mnie pani, podszedł do mnie pan i powiedzieli, że nie ma wyjścia. Ja powiedziałam, że jestem mamą karmiącą, spieszę się (...). To zostało zignorowane. Powiedziałam, że mimo wszystko będę chciała przejść. Próbowałam to zrobić, zostałam w pierwszym momencie zrzucona z tej barierki. Więc może zostali poinstruowani, ale do tych instrukcji związkowcy się nie dostosowali - mówiła posłanka. Dopiero za drugim razem udało jej się przeskoczyć przez barierkę.
- To była sytuacja nieprzyjemna. Wolałabym opuszczać Sejm w innych okolicznościach i innych warunkach. Ale nie było możliwości rozmowy - dodała.
Na te zarzuty Kamiński powiedział, że wystarczyło podejść do innych związkowców.
Po piątkowych głosowaniach w sprawie zmian emerytalnych protestujący przed Sejmem związkowcy "Solidarności" - zgodnie ze swoimi wcześniejszymi zapowiedziami - zablokowali wyjazdy i nie wypuszczali posłów do domów. Odpuścili im po ponad godzinie, tuż przed 18.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24