To nie wysokie podatki, ani niskie zarobki są esencją problemu polskiej emigracji. Olbrzymim impulsem do wyjazdu jest "lepszy socjal", stabilna sytuacja, co pozwala na założenie rodziny - uważa Jakub Dymek z Krytyki Politycznej. Z kolei zdaniem Edyty Kośnik, która mieszka w Wielkiej Brytanii od dziesięciu lat, nawet na emigracji Polacy mogą wspierać polską gospodarkę.
Edyta Kośnik pracuje w Londynie w firmie zajmującej się marketingiem. Z Polski wyjechała wraz z mężem 10 lat temu. Nie ukrywa, że zaaklimatyzowanie się w Wielkiej Brytanii było trudne, w ojczyźnie małżeństwo zostawiło 1,5-roczne dziecko, a bariera była niewielka znajomość języka.
Przenieść doświadczenia
Zwraca uwagę, że nawet będąc na emigracji, Polacy mogą wspierać rodzimą gospodarkę. - Możemy być jedną nogą w Wielkiej Brytanii, a drugą w Polsce, to nie jest wielka odległość i znaczący skok kulturowy. Możemy przenieść nasze doświadczenie i poszerzone horyzonty z Wielkiej Brytanii do ojczyzny. Można też robić biznes na Wyspach, ale może być to biznes międzynarodowy - tłumaczy.
Rynek się zmienia
Zdaniem Elizy Kruczkowskiej, prezeski fundacji Startup Poland, na świecie zmienia się struktura rynku pracy.
- Od tradycyjnego modelu w latach 90-tych, gdzie pracowaliśmy od 9 do 17 i był wielki szef, który dawał nam pracę, przez falę fascynacji korporacjami przeszliśmy do obecnego modelu, w którym jest moda na to, aby nie pracować dla kogoś, tylko wykorzystać własne umiejętności np. w internecie. Możemy pracować dla siebie i jeszcze zatrudniać inne osoby. Ludzie są teraz bardziej mobilni, coraz częściej służbowo podróżują po świecie - zaznacza.
Dlaczego wyjeżdżamy?
Jak podkreśla Jakub Dymek z Krytyki Politycznej, olbrzymim impulsem do emigracji w przypadku Polek i Polaków są wyższe świadczenia socjalne dostępne dla nich bardziej rozwiniętych gospodarczo krajach UE.
- Model brytyjskiego rynku pracy, służby zdrowia i opieki społecznej pozwala na założenie rodziny. Średnio polska para w Londynie ma blisko trójkę dzieci, para w Warszawie nie ma nawet dwójki. To pokazuje, że to nie podatki oraz zarobki są esencją problemu. Ważniejszy jest model rynkowy, gdzie możemy oczekiwać większej stabilności - argumentuje Jakub Dymek.
"Antysystemowi" politycy nie rozumieją?
Podkreśla, że polscy politycy, także ci "antysystemowi", nie rozumieją, na czym polega problem z jakim borykają się młodzi na rynku pracy a także biznes.
- Nie myślą perspektywicznie, nie rozumieją na czym polegają innowacje - uważa Jakub Dymek. I dodaje, że przykłady Hiszpanii, Grecji i Wielkiej Brytanii pokazują, że cięcia kierowane logiką obniżania podatków odbijają się na młodych najmocniej. To przez takie działania nie mogą znaleźć etatu i dobrej pracy. A problem prekariatu jest najbardziej dotkliwy w Polsce. Wg GUS-u 30 proc. Polaków i Polek pracuje w niestabilny sposób: na umowach cywilno-prawnych, w miejscach, gdzie tych umów być nie powinno. Ten problem dotyczy też starszych osób: fryzjerek, pielęgniarek, ekspedientek - powiedział przedstawiciel KP.
- Mamy podejrzenie, że dla wielu Polaków na Wyspach sytuacja będzie wyglądała coraz gorzej - powiedziała Barbara Drozdowicz z East European Advice Centre. Codziennie mamy do czynienia z problemami. Wiążą się one z ograniczeniami benefitów lub z taką interpretacją przepisów, które powodują, że wiele osób, które są w sytuacji kryzysowej stoją w obliczu skrajnego ubóstwa - podkreśliła.
Autor: ToL/km / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24