- Mam nadzieję, że ta sprawa będzie bardzo szybko wyjaśniona - mówił senator PiS Jan Maria Jackowski o zaatakowaniu operatora Polsatu w Puszczy Białowieskiej. - To jest sprawa quasi-polityczna - oceniał senator niezależny Marek Borowski.
Operator Polsatu został zaatakowany w sobotę w Puszczy Białowieskiej. Napastnicy zniszczyli sprzęt i zabrali z karty pamięci z nagranym przez niego materiałem filmowym. Policja zatrzymała w tej sprawie dwie osoby.
"Sprawa quasi-polityczna"
- Nienawiść szerzona przez polityków przekłada się na agresję już fizyczną - mówiła o sprawie Katarzyna Lubnauer, posłanka Nowoczesnej.
Jak powiedział senator niezależny Marek Borowski, dla niego "najbardziej istotne jest to, jak będzie wyglądało postępowanie prokuratorskie, bo to jest sprawa quasi-polityczna". - Chciałbym poznać, jakie mieli motywy działania, co nimi kierowało - podkreślił poseł Kukiz'15 Jacek Wilk. Dodał, że oczekuje "przykładnej kary".
- Jestem jak najbardziej zwolennikiem potępiania wszelkich aktów agresji bez względu na to, kto ma jakie poglądy - skomentował sprawę senator PiS Jan Maria Jackowski. - Mam nadzieję, że ta sprawa będzie bardzo szybko wyjaśniona - dodał.
"Operator został uderzony pięścią w twarz"
Do zaatakowania operatora doszło w sobotę przed południem, kiedy ekipa telewizji Polsat realizowała materiał w Puszczy Białowieskiej.
- Mój operator i cała grupa byli kilkaset metrów dalej. Szedłem w ich kierunku, w pewnym momencie zobaczyłem przed sobą mojego operatora, który zmierza nie w kierunku wycinki, lecz moim. (…) Po chwili zauważyłem, że za nim jedzie samochód, który nie chce go ominąć. Mój operator skoczył w las z kamerą. Na początku myślałem, że mi się coś przewidziało, ale za moment zobaczyłem, że - kiedy operator wrócił na drogę - ten samochód znowu próbuje go przejechać. Wojtek znów skoczył do lasu - relacjonował reporter Polsatu Przemysław Sławiński w rozmowie z TVN24. Dodał, że nie widział, co działo się dalej. - Wiem z relacji, którą słyszałem po pewnym czasie, że ten samochód zatrzymał się przy operatorze, który znowu był na drodze. Mój operator został uderzony pięścią w twarz, został przewrócony. Ci ludzie wyrwali mu kamerę, uszkodzili ją - relacjonował.
- Z tego, co pamiętam, po nieudanej próbie przejechania, wyskoczyli ludzie. Słyszałam krzyki - relacjonowała w rozmowie z TVN24 kobieta, która była świadkiem zdarzenia.
"Wyrzucili zepsutą kamerę"
Reporter TVN24 Piotr Czaban mówił, że po kilku minutach od ataku "mężczyźni wrócili na miejsce, przejeżdżając obok naszej ekipy". - Wyrzucili z samochodu zupełnie zepsutą kamerę operatora Polsatu - powiedział.
Reporter Polsatu Przemysław Sławiński opowiadał, że sprawcy ukradli z niej karty pamięci, by - jak przypuszcza - ukryć dowody nagranej przez kamerę wycinki drzew.
W piątek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podjął wstępną decyzję o nakazie wstrzymania wycinki Puszczy Białowieskiej. Zakaz obowiązuje do 4 sierpnia.
- Chcieliśmy sprawdzić na miejscu, czy decyzja Trybunału Sprawiedliwości wpłynęła w jakiś sposób na leśników - opowiadał reporter Polsatu o powodzie, dla którego on i jego operator pojawili się w sobotę w puszczy.
Jak relacjonował Piotr Czaban z TVN24, kilka godzin po ataku policja na parkingu w Białowieży zatrzymała dwóch mężczyzn. - My tam byliśmy z naszą kamerą. Na początku nie wiedzieliśmy do końca, że są to ci dwaj napastnicy, ale później mogliśmy porównać zdjęcie wykonane w trakcie przejazdu ich samochodu, na którym widać było wyraźnie twarz pasażera. Ten sam człowiek został zatrzymany przez policję - dodał reporter TVN24.
Pracowali przy wycince drzew
Rzecznik podlaskiej policji nadkomisarz Tomasz Krupa potwierdził w sobotę po godzinie 17., że policja zatrzymała dwóch mężczyzn (w wieku 22 i 47 lat), którzy najprawdopodobniej są sprawcami ataku na operatora Polsatu.
Zatrzymani są mieszkańcami powiatu białostockiego, którzy pracowali dla jednego z podwykonawców, biorącego udział przy wycince drzew w puszczy - dodał.
Operator telewizji Polsat po ataku został przewieziony do szpitala.
"Sytuacje nietolerowane"
Sprawę skomentował w niedzielę rzecznik regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Jarosław Krawczyk. - Potępiamy wszelkiego rodzaju tego typu sytuacje związane z agresją - powiedział. - Takie sytuacje są w ogóle nietolerowane w Lasach Państwowych. Nawet nie to, że nietolerowane, są niedopuszczane w strukturze Lasów Państwowych. Potępiamy tego typu sytuację, która miała miejsce wczoraj w Puszczy Białowieskiej - dodał.
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: | TVN24