Tuż po północy kierowca zmierzającego do Gdańska citroena nie stanął do kontroli drogowej i zaczął uciekać. Później mało nie przejechał funkcjonariusza i uszkodził radiowóz. W końcu zatrzymały go strzały w koła. Mężczyzna miał ponad dwa promile alkoholu we krwi. Trafił do aresztu.
Chwilę po północy dyżurny komendy miejskiej został powiadomiony przez dyżurnego z Pruszcza Gdańskiego, że od strony Elbląga w kierunku Gdańska pędzi citroen, którego kierowca jest najprawdopodobniej nietrzeźwy. Na ul. Elbląskiej gdańscy policjanci próbowali zatrzymać pirata, lecz ten zaczął uciekać w kierunku ul. Armii Krajowej. Pędził całą szerokością jezdni zmuszając innych kierowców do gwałtownego hamowania i ucieczki z drogi.
Rozległy się strzały
Policjanci ruszyli w pościg. Inny patrol z pobocza próbował zatrzymać citroena. Pirat uniknął jednak blokady - mało nie rozjechał przy tym funkcjonariusza. Po chwili jeden ze ścigających policjantów oddał strzały ostrzegawcze. Ponieważ kierowca nie reagował, funkcjonariusz strzelił w koła i przebił trzy opony. Pirat mimo to nie dawał za wygraną - jeszcze dwukrotnie zajechał drogę radiowozowi, uszkadzając w nim zderzak, błotnik i tablicę rejestracyjną.
Nie wiadomo dlaczego uciekał
Na ul. Słowackiego auto 24-latka jednak stanęło, a pirat próbował jeszcze uciekać piechotą. Chwilę potem był już w rękach policjantów. Mieszkaniec Gdyni trafił do policyjnego aresztu. Odmówił poddania się badaniu alkomatem w związku z czym pobrano mu krew do badań. Okazało się, że miał we krwi dwa promile alkoholu. Pirat nie wyjaśnił, dlaczego uciekał. Auto nie było kradzione, nie było w nim nic zakazanego, a i młodzieniec nie był wcześniej notowany ani poszukiwany.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja Gdańsk