Żmudne i niewdzięczne śledztwo przypadło policjantom z komendy wojewódzkiej w Poznaniu. Muszą ustalić, co znajdowało się w torebce, którą pracownica Kancelarii Prezydenta zostawiła w kaliskim ratuszu. Roztrzepanej urzędniczce zgubę odwieźli policjanci, teraz ich koledzy z Poznania ustalają, czy nie złamali prawa.
O sprawie poinformowało we wtorek RMF FM. Incydent postanowił wyjaśnić Komendant wojewódzki z Poznania i poprosił szefów policji w Kaliszu i Turku o wytłumaczenie.
Rzecznik komendy Andrzej Borowiak przekonywał, że sprawa uzależniona jest od faktycznej sytuacji. Jeżeli okazałoby się, że w tej torbie znajdowały się jakieś dokumenty bądź materiały, które powinny być chronione w sposób szczególny, problemu by nie było. Jeśli jednak w torebce wrażliwych danych nie było, policjanci będą musieli zapłacić za benzyną zużytą przez "biorące udział w akcji" radiowozy.
Jak się dowiedzieliśmy w poznańskiej komendzie, "wewnętrzne śledztwo" potrwa co najmniej do piątku.
Jak podaje kaliskie Radio Centrum, Kancelaria Prezydenta RP zobowiązała się zapłacić za transport torebki. Z jej wyliczeń wynika, że podróż zguby kosztowała zaledwie 20 złotych.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl, rc.fm
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu