Nawet kilka godzin opóźnienia mogą mieć pociągi przyjeżdżające z zagranicy - przyznał rzecznik Grupy PKP Łukasz Kurpiewski. Np. skład z Frankfurtu do Warszawy przyjechał pięć godzin po czasie. Pociągi krajowe mają średnio kilkanaście minut opóźnienia.
Sytuacja na kolei - jak powiedział Kurpiewski - jest we wtorek o wiele lepsza niż dzień wcześniej. Dodał, że w poniedziałek obfite opady śniegu powodowały usterki taboru, szczególnie pociągów elektrycznych, i blokowanie rozjazdów.
- Przy udrożnianiu i odśnieżaniu szlaków pracowało około 6 tys. osób - powiedział rzecznik PKP i dodał, że we wtorek kolejarzom jest łatwiej utrzymać ruch.
- W sumie przez ostatnią dobę odwołano 115 pociągów, z czego ok. 80 składów Przewozów Regionalnych, sporo pociągów Arrivy i po kilka Kolei Mazowieckich i trójmiejskiej SKM. Odwołane były też dwa pociągi PKP Intercity - powiedział Kurpiewski.
Zabrakło lokomotyw
Rzecznik poinformował, że pociągi relacji krajowych mają średnio po kilkanaście minut opóźnienia, a składy z zagranicy przyjeżdżają do Polski z kilkugodzinnym opóźnieniem.
Podał przykłady pociągu z Frankfurtu do Warszawy, który przyjechał spóźniony o ok. 5 godzin i pociągu Berlin - Warszawa, który spóźnił się ok. 4,5 godz.
- Niemcy musieli także połączyć dwa pociągi do Polski w jeden, bo zabrakło im sprawnych lokomotyw, więc zamiast dwóch pociągów z Berlina, przyjechał jeden - wyjaśnił rzecznik PKP.
We wtorek rano w Warszawie kolejny raz zebrał się sztab kryzysowy, w którym spotykają się przedstawiciele zarządów kolejowych spółek i dyspozytury.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24