Niemal rok po tragedii na obozie. Były obietnice ministra, jest instrukcja

Po wichurze w Rytlu wciąż nie ma zmian w prawie
Po wichurze w Rytlu wciąż nie ma zmian w prawie
Źródło: tvn24
Suszek niedaleko Rytla. To tam w zeszłym roku pod walącymi się drzewami zginęły dwie harcerki. Wtedy politycy zapowiadali konieczność wyposażenia obozów w łączność radiową. W rok po tragedii zamiast obowiązkowych radiostacji mamy kodeks dobrych praktyk i pobożnych życzeń, że kiedy znów będzie potrzebna pomoc, ktoś kogoś w jakiś sposób powiadomi. Materiał magazynu "Polska i Świat".

W piątek dzieci przywitały wakacje. Wiele z nich spędzi je na świeżym powietrzu. Także na leśnych obozowiskach.

- Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży na obozach jest naszą wspólną sprawą - podkreśla harcmistrz Adam Niemkiewicz, komendant główny Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Rok po tragedii

Szczególnie ważna jest kwestia zapewnienia odpowiedniej łączności na linii obozowicze - służby ratunkowe. To ważne, gdy dochodzi do tragedii, takich jak ta w Suszku w województwie pomorskim, gdzie w zeszłym roku w nawałnicy zginęły dwie dziewczynki, uczestniczki obozu.

Sprawę nadal bada prokuratura. Już na początku dochodzenia pojawiały się doniesienia o tym, że na miejscu nie było zasięgu sieci komórkowej. Informacje te potwierdzali będący na miejscu dziennikarze.

Miesiąc po tragedii ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zapowiadał: - Wprowadzimy model łączności pomiędzy dyżurnymi z powiatowych komend Państwowej Straży Pożarnej, a więc dyżurnymi, którzy pracują przez całą dobę, a dyżurnymi w obozach harcerskich. Będzie to łączność radiowa.

Reporterzy "Polski i Świata" przedstawiają dokument opracowany przy udziale strażaków i harcerzy. To kodeks dobrych praktyk, który precyzuje, jak skutecznie reagować.

Kilka różnych dróg komunikacji

- Ten protokół zmienia znacząco sposób komunikowania się pomiędzy komendami obozów harcerskich a jednostkami Państwowej Straży Pożarnej i policji. Nam zależało bardzo na tym, aby udrożnić kanał informacyjny - ocenia harcmistrz Anna Nowosad, naczelnik Związku Harcerstwa Polskiego.

Z dokumentu nie wynika, że łączność za pomocą radiostacji ma być obowiązkowa, że za każdym razem tego typu urządzenia będą dostarczane do obozów. Chodzi raczej o to, by harcerze i strażacy ustalili kilka alternatywnych dróg kontaktu na wypadek alarmu.

- Informujemy straż wcześniej o tym i mówmy, kto jest komendantem. Informacje przekazujemy na temat obozu i podajemy numery kontaktowe - precyzuje harcmistrz Martyna Kowacka, rzecznik ZHP i komendantka Hufca Ziemi Rybnickiej ZHP.

- Mamy kilka kanałów łączności, zwłaszcza w lesie. Mogą być to telefony komórkowe, może być łączność UKF, a czasami jest to na przykład CB Radio - dodaje harcmistrz Adam Niemkiewicz.

Strażacy mówią o gotowości

W udostępnieniu odpowiedniego sprzętu mają pomagać jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Mają to robić w miarę możliwości, bo uzgodnienia nie wiążą się z obowiązkowymi działaniami.

Pojawia się też pytanie, czy w zaledwie kilka dni od przyjęcia dokumentu, kiedy ruszą pierwsze w tym roku obozy, wszyscy będą odpowiednio przygotowani.

- Wszystkie elementy związane z wypracowaniem tego dokumentu, a przede wszystkim, przygotowaniem praktycznym, biorąc pod uwagę obozy, które już mogą się rozpoczynać, jest przygotowane - zapewnia starszy brygadier Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Autor: PTD//now / Źródło: tvn24

Czytaj także: