- PiS zachęca obywateli, aby uczestniczyli w wyborach nie tylko przez sam akt głosowania. To uczciwa propozycja i niepotrzebne jest nam doklejanie łatki partii, która nie ufa państwu - mówił w TVN24 o powołaniu dodatkowych 25 tys. mężów zaufania szef sztabu PiS Tomasz Poręba. - Robienie takiego pospolitego ruszenia to brak zaufania, także wobec swoich ludzi - odpowiadała z kolei Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka sztabu PO.
Według Poręby zaangażowanie 25 tys. dodatkowych osób pilnujących uczciwości wyborów to pozytywna akcja. Jak mówił w "Rozmowie Rymanowskiego" w TVN24 takie inicjatywy powinny być ponadpolityczne. - To zintensyfikowanie postawy obywatelskiej Polaków - tłumaczył przypominając kilka wyborczych "wpadek", takich jak sławne kupowanie głosów w Wałbrzychu przez byłego już prezydenta miasta z PO, czy przykład, gdzie kart w urnie było więcej niż zarejestrowanych uprawnionych do głosowania.
Małgorzata Kidawa-Błońska przypomniała, że mężowie zaufania są przy każdych wyborach i według niej powoływanie jeszcze dodatkowego specjalnego korpusu, żeby patrzył im na ręce, jest niepotrzebne.
Nerwy, czy ekspresja?
Straszak w formie PiS przestaje działać, PO nie wie jak mobilizować wyborców, a my spokojnie prowadzimy kampanie i prezentujemy program krok po kroku poreba o programie
- Ja już dawno nie widziałem premiera tak zdenerwowanego. Minął się z prawdą w paru miejscach, nie dziwię mu się, bo nie ma się czym chwalić po czterech latach rządów. Straszak w formie PiS przestaje działać, PO nie wie jak mobilizować wyborców, a my spokojnie prowadzimy kampanię i prezentujemy program krok po kroku - mówił Tomasz Poręba.
- Premier nie był zdenerwowany, a przemówienie musi być ekspresyjne, żeby nie było nudne - odpowiadała mu Małgorzata Kidawa-Błońska. - Jeśli premier i inni politycy PO przypominają w przemówieniach co się działo, to nie oznacza, że w kampanii chcemy zajmować się PiS - dodała.
Szacunek i poważanie
W rozmowie nie zabrało licytacji osiągnięć i wytykania potknięć przeciwnika. - Oddawaliśmy wam Polskę z 11-procentowym bezrobociem i 1,3 mln nowych miejsc pracy. Inflacja była na poziomie dwóch proc., a PKB rosło w tempie 6-7 proc. Wykorzystaliśmy środki unijne na lata 2004-2006 i wynegocjowaliśmy budżet na lata 2007-2013 - wyliczał szefa sztabu PiS. Według niego Polska nie jest w Unii szanowana, co pokazuje choćby fakt, że w czasie naszej prezydencji szczyt dotyczący sytuacji w Libii zorganizowała Francja, a szczyt dotyczący kryzysu - Niemcy.
- Jesteśmy dobrze postrzegani w Europie, mamy wpływ na wszystkie decyzje, liczą się z nami, zapraszamy i jesteśmy zapraszani. W Europie są problemy i każdy kraj myśli o sobie, ale znajdujemy wspólny język - przekonywała Kidawa-Błońska. - To, że mamy prezydencję, nie oznacza, że mamy dyktować innym, co mają robić - dodała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24