Polski żołnierz uznany za "zaginionego w akcji" został prawdopodobnie wyciągnięty z pola bitwy i uprowadzony przez talibów - sądzi "Gazeta Wyborcza". Dziennik przypomina, że kilka tygodni temu, także podczas patrolu, w sąsiadującej z Ghazni prowincji Paktika porwany został żołnierz amerykański. Ukrywany jest najprawdopodobniej w tym samym powiecie, w którym doszło do poniedziałkowego ataku.
"Polak w niewoli talibów?" - pyta w tytule swojego artykułu gazeta. Oficjalnie polskiego kapitana wojsko uznaje za zaginionego w akcji. Wciąż nieznanych jest też wiele szczegółów na temat tego, jak dokładnie wyglądała poniedziałkowa potyczka z talibami. Na pewno wiadomo tylko tyle, że była ona bardzo intensywna. Poszukiwania Polaka cały czas trwają. - Tej nocy w Adżiristanie nikt nie spał - ani nasi żołnierze, ani Amerykanie, wszyscy szukali żołnierza - relacjonuje z polskiej bazy w Ghazni reporter TVN24 Tomasz Kanik.
Jednak uprowadzony?
Według "Gazety Wyborczej" przesłanki, które miałyby świadczyć o tym, że Polak został porwany, są jednak bardzo poważne. Gdyby tak się stało, byłby to pierwszy polski żołnierz w niewoli od czasu II Wojny Światowej. W poniedziałek wieczorem szef MSZ Radosław Sikorski, właśnie ze względu na hipotezę o uprowadzeniu kapitana, prosił o "wstrzemięźliwość" w komentowaniu całej sprawy. W TVN24 apelował "by trzymać kciuki" za pomyślny finał tej historii, ale chwilę potem przyznał, że o taki może być ciężko. - Trudno być optymistą - zaznaczył.
Dlaczego? Adżiristan, powiat, w którym doszło do potyczki z talibami, do niedawna był ich twierdzą. - W lipcu wyparli ich stamtąd polscy żołnierze, którzy wraz z Amerykanami przeprowadzili operację "Over the Top" - przypomina "Gazeta". Na górzystym terenie wciąż ukrywa się jednak bardzo wiele, liczniejszych niż zazwyczaj, grup bojowników. To właśnie jedna z nich przeprowadziła poniedziałkowy atak.
"Dziennik": Wpadli przez zdrajcę
Za tezą o porwaniu Polaka miałaby przemawiać zmiana taktyki talibów. Do tej pory rzadko mówiło się o jeńcach w ich rękach. Ale to się zmienia. 30 czerwca do talibskiej niewoli trafił 23-letni żołnierz USA Bowe Bergdahl. Uprowadzono go podczas nocnego patrolu w sąsiadującej z Ghazni prowincji Paktika. W połowie lipca talibowie opublikowali nagrane kamerą orędzie jeńca błagającego o ratunek.
- Mułła Sangin, jeden z najważniejszych komendantów sprzymierzonej z talibami partyzanckiej armii Dżalaluddina Haqqaniego, powiedział, że oddał Amerykanina naczelnej radzie talibów i o jego losach zadecyduje sam emir mułła Omar, przywódca talibów - czytamy w dzienniku.
Amerykanin miał zostać ukryty w "polskiej" prowincji Ghazni. - W lipcu, by odbić Bergdahla, Amerykanie przeprowadzili w Ghazni obławę. Przejęli nawet od Polaków kontrolę nad powiatem Nawa. Już wtedy mówiło się, że amerykański jeniec może być także przetrzymywany w powiecie Adżiristan - dodaje autor artykułu w "Gazecie".
Wtorkowy "Dziennik" spekuluje z kolei, że do ataku na kilkudziesięcioosobowy "mieszany patrol", w którym szło kilkunastu polskich żołnierzy, doszło, bo zdradził któryś z Afgańczyków. - Jak ustaliliśmy, tę akcję zaplanował korpus afgański. Jest on szkolony przez polskich żołnierzy - donosi gazeta. - Można podejrzewać, że po stronie afgańskiej był przeciek i o planach poinformowano talibów - potwierdza tę tezę w rozmowie z "Dziennikiem" anonimowy rozmówca.
Źródło: "Dziennik", "Gazeta Wyborcza", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24