Zaszyli pieluchę w brzuchu pacjenta. Skazani za niedbalstwo

Pielucha znalazła się w brzuchu pacjenta w czasie operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego
Pielucha znalazła się w brzuchu pacjenta w czasie operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego
Źródło: tvn24
Doszło do błędu w sztuce lekarskiej - uznał w piątek Sąd Okręgowy w Białymstoku. Utrzymał wyroki skazujące wobec dwóch lekarzy i pielęgniarki ze szpitala w Siemiatyczach (woj. podlaskie). Po zabiegu usuwania pęcherzyka żółciowego zaszyli oni w brzuchu pacjenta bawełnianą pieluchę o wymiarach 65 na 30 centymetrów.

Siemiatycki sąd rejonowy uznał ich za winnych, kwalifikując zdarzenie jako niedbalstwo popełnione nieumyślnie. Skazał oskarżonych na 2-8 tys. zł grzywny.

Apelacje złożyli oskarżeni, którzy chcieli albo uniewinnienia, albo uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji. Sąd okręgowy wyrok jednak w całości utrzymał, a apelacje oddalił, uznając za bezzasadne. Orzeczenie jest prawomocne. Skazani zostali obarczeni kosztami procesowymi.

Katarzyna Turosińska-Durlik, córka poszkodowanego, nie kryła satysfakcji z piątkowego wyroku. - To wielka ulga po pięciu latach burzliwej walki. Mogę stwierdzić, że sprawiedliwości stało się zadość i bardzo się wszyscy w domu cieszymy, bo to naprawdę nie było łatwe - powiedziała.

Pielucha w brzuchu pacjenta

Prokuratura zarzuciła oskarżonym niedbalstwo i niedopełnienie obowiązków polegające na tym, że po zabiegu operacyjnym usunięcia pęcherzyka żółciowego, przeprowadzonym w styczniu 2008 roku, nie upewnili się, czy w jamie brzusznej 62-letniego pacjenta nie pozostało "ciało obce w postaci materiału bawełnianego". Oceniła, że w ten sposób narazili pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.Według ustaleń śledczych, w czasie operacji do opanowania krwawienia użyte zostały tzw. serwety operacyjne. Wśród nich omyłkowo znalazła się wysterylizowana pielucha o wymiarach 65 na 30 centymetrów, używana na innych oddziałach, pozbawiona specjalnego znacznika, pozostawiającego ślad w badaniu usg czy tomografii komputerowej.

"Wyśmiano go w szpitalu"

Po operacji pacjent został wypisany do domu, ale uskarżał się na dolegliwości żołądkowe. Był hospitalizowany i badany, ale bez ustalenia przyczyny. Po kilku miesiącach pieluchę, która przesunęła się do jelita grubego, zdołał wydalić. W szpitalu w Siemiatyczach nikt nie uwierzył, że to pozostałość po operacji tam przeprowadzonej, Mężczyzna zawiadomił prokuraturę.

- Chciano z taty zrobić osobę niepoczytalną, która zmyśliła to wszystko - mówiła córka poszkodowanego. Jak podkreślała, jej ojciec był zawsze sprawny fizycznie, a po zabiegu usunięcia pęcherzyka żółciowego zaczął czuć się znacznie gorzej. - Przez pół roku był zupełnie innym człowiekiem, którego wszystko bolało, który cierpiał i który prosił o pomoc lekarzy i nigdy jej nie uzyskał - wyjaśniła.

Córka wspominała, że gdy pacjent po wydaleniu chusty poszedł do szpitala i poprosił o badania, został wyśmiany. - To był największy policzek - mówiła.

Dowód wyprany i wyprasowany

Obrońcy lekarzy próbowali udowodnić, że cała sytuacja jest nieprawdopodobna: - Ta wielka szmata przebija się do jelita grubego i nie ma zapalenia otrzewnej, nie ma sepsy, czy to jest możliwe? - pytała w trakcie procesu mecenas Agnieszka Zemke-Górecka. Według niej, pacjent przyniósł do szpitala chustę wypraną i wyprasowaną, co miało uniemożliwić przeprowadzenie badań i stwierdzenie, czy rzeczywiście przedmiot znajdował się w przewodzie pokarmowym.

Obrońcy oskarżonych przekonywali też, że w styczniu 2008 roku na oddziale chirurgii nie używano takich chust. Początkowo biegli nie wykluczyli, że chusta mogła być zaszyta podczas operacji wycięcia wyrostka, której pacjent poddał się w latach 70. Były także wątpliwości, czy faktycznie tak duża rzecz mogła przedostać się do jelita grubego.

Błąd w sztuce lekarskiej

Biegli powołani w sprawie (były dwie opinie, specjalistów medycyny sądowej z Białegostoku i Szczecina - red.) ocenili jednak, że popełniony został błąd w sztuce. Uznali jednak, że brak jest danych pozwalających stwierdzić, że u tego pacjenta doszło do trwałego uszczerbku na zdrowiu. Nie był on także narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Pozostawienie w jego brzuchu pieluchy naraziło go jednak na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Utrzymując wyrok w całości, sąd odwoławczy ocenił opinie biegłych jako "pełne, jasne i niesprzeczne".

Autor: db//rzw / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: