Brak wielkiej idei, brak państwowego myślenia - tak były polityk Paweł Kowal w dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" na tvn24.pl oceniał brak organizacji wspólnego, łączącego środowiska polityczne, marszu na Święto Niepodległości 11 listopada i 100-lecie odzyskania niepodległości. - Wkradło się w stu procentach myślenie w kategoriach partyjnych - stwierdził. - Może trzeba było zaprosić Lewandowskiego, może Leona Tarasewicza - mówił.
Paweł Kowal, historyk, publicysta i były polityk, pytany był w dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" w tvn24.pl, jak będzie świętował 11 listopada.- Będę świętował z rodziną - odparł.
We wtorek Beata Mazurek poinformowała, że Prawo i Sprawiedliwość nie weźmie udziału w marszu 11 listopada organizowanym przez środowiska narodowe. "Chcieliśmy, by nas wszystkich łączyły wyłącznie biało-czerwone barwy, na co niestety nie zgodzili się organizatorzy" - tłumaczyła rzeczniczka PiS.
Kowal o 11 listopada: myślenie w kategoriach partyjnych
- Brak wielkiej idei, brak państwowego myślenia - tak Kowal oceniał w dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" brak wspólnego, ponadpolitycznego świętowania. - Tutaj wkradło się w stu procentach myślenie w kategoriach partyjnych - dodał były poseł PiS i były wiceminister spraw zagranicznych.
- Może trzeba było zaprosić artystów, ludzi, których nikt nie kwestionuje, autorytety społeczne. Może trzeba było zaprosić Lewandowskiego, może Leona Tarasewicza - wymieniał.
- Tak jak się w takich sytuacjach robi, kiedy na poziomie partyjnym nie da się tego wymanewrować. Trzeba zaprosić autorytety, ludzi troszeczkę bardziej zdystansowanych do tego, artystów, grupy, które ich kochają, by poszli za nimi - wyjaśniał.
Jak mówił, jest też w Polsce wciąż kilku duchownych, którzy łączą. - To też nie jest tak, że cały Kościół zaangażował się po stronie jednej partii - zastrzegł jednocześnie Kowal.
- Dałoby się stworzyć takie ciało, które by się zebrało i powiedziało "dobra, my idziemy w pierwszym szeregu, to jest sprawa państwowa", a rząd poszedł na rozmowy z ONR-em [Obozem Narodowo-Radykalnym, współorganizatorem marszu narodowców - przyp. red.]. Ta historia może być interpretowana, że rząd ma po prostu taką naturę i tak będzie interpretowana na niekorzyść rządu, ale mi się wydaje, że to kompletny brak pomyślunku - podsumował gość "Rozmowy Piaseckiego".
Prezydent Duda też nie pójdzie w marszu 11 listopada
W poniedziałek także prezydent Andrzej Duda poinformował, że nie będzie uczestniczył w warszawskim marszu organizowanym 11 listopada przez środowiska narodowe, mimo że wcześniej zapowiadał w nim swój udział. Informację taką potwierdził w TVN24 rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Do udziału w marszu prezydent Andrzej Duda zapraszał w piątek - za pośrednictwem wywiadu w telewizji państwowej - przedstawicieli wszystkich środowisk politycznych oraz byłych prezydentów.
Jeszcze w poniedziałek rano rzecznik prezydenta mówił w rozmowie z TVN24, że są prowadzone rozmowy ze stowarzyszeniem, które marsz organizuje, o tym, jak udział prezydenta Andrzeja Dudy w marszu miałby wyglądać.
- Rozmowy trwają, jest zespół, który rozmawia ze stowarzyszeniem - zapewniał wówczas Spychalski.
Rzecznik organizatorów marszu Damian Kita stwierdził, że "zaproszenie do pana prezydenta jest wciąż aktualne".
Apel prezydenta
Wcześniej także w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", opublikowanym w piątek 26 października, prezydent Andrzej Duda apelował o wspólne obchody święta.
"Chciałbym, żebyśmy razem poszli w Marszu Niepodległości, i jest to kwestia odpowiedzialności wobec społeczeństwa. Stańmy obok siebie i pokażmy ludziom, że można być razem. Można się nie gryźć. Tak jak usiadłem z [szefem Rady Europejskiej - red.] Donaldem Tuskiem i nie rozmawiałem z nim o moim stosunku do decyzji, które są podejmowane w Radzie Europejskiej" - podkreślał w rozmowie.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24