Wystąpienie do prokuratury przeciwko dyrektorom trzech warszawskich szpitali zapowiedział wiceminister zdrowia Bolesław Piecha - podaje "Dziennik". Placówki odmówiły przyjęcia mężczyzny z pękniętym tętniakiem mózgu.
Lekarze tłumaczyli, że nie mogą przyjąć pacjenta z powodu strajku, braku odpowiednich warunków oraz braku miejsc. Życie 32-letniego Adam Szybowskiego z Warszawy uratowała neurolog Urszula Wiśniewska ze Szpitala Powiatowego w Giżycku, do którego mężczyznę przywiozła karetka wezwana przez jego znajomych, z którymi ten spędzał weekend nad jeziorem. Lekarka zrobiła wszystko, aby młody mężczyzna z pękniętym tętniakiem został jak najszybciej przetransportowany na oddział neurochirurgiczny któregoś ze szpitali posiadających odpowiedni sprzęt, jakiego w giżyckim szpitalu nie ma.
Przez godzinę nie mogła doprosić się lekarzy stołecznych szpitali o pomoc. Najpierw dzwoniła do Centralnego Szpitala Klinicznego Akademii Medycznej przy ul. Banacha. Kiedy po kilkunastu nieudanych próbach połączenia się z lekarzem dyżurnym telefon odebrała pielęgniarka, okazało się, że z powodu strajku nikogo w szpitalu nie ma i nikt nie może zostać przyjęty na oddział. Dyżurny neurochirurg ze szpitala przy ul. Banacha, dr Krzysztof Bojanowski, zaprzeczył tym informacjom. Według niego, nawet podczas strajku przeprowadzane są zabiegi ratujące życie. Bojanowski twierdzi, że odmowa przyjęcia pacjenta mogła być spowodowana dużym obłożeniem pracą. - Mogło się tak zdarzyć, że wszystkie sale operacyjne były zajęte - mówi lekarz.
Po pierwszej nieudanej próbie dr Wiśniewska zadzwoniła jeszcze do szpitali mundurowych - MSWiA przy ul. Wołoskiej i Centralnego Szpitala Klinicznego Wojskowej Akademii Medycznej przy ul. Szaserów. Im nie wolno strajkować, lecz tutaj też mężczyźnie z pękniętym tętniakiem nie chciano udzielić pomocy. - W jednym usłyszałam, że jest komplet pacjentów i nie ma miejsc, a w drugim, że sprzęt jest, ale nie ma warunków do przeprowadzenia operacji - opowiada lekarka. Słowa wytrwałej pani doktor potwierdza dyrektor Kliniki Neurochirurgii w Szpitalu MSWiA. - W tej chwili rzeczywiście przeprowadzenie takiej operacji jest u nas niemożliwe. Mamy remont oddziału. Pełnimy jedynie funkcję wsparcia szpitalnego oddziału ratunkowego - mówi.
W końcu dr Wiśniewska wezwała w końcu pogotowie lotnicze z Olsztyna. Tu już nie było problemów - helikopter zabrał Adama Szybowskiego na operację do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Olsztynie. Według dra Leszka Malinowskiego, który operował mężczyznę, pęknięty tętniak bezpośrednio zagrażał życiu pacjenta i wymagał natychmiastowej operacji. Jak mówi lekarz, teraz mężczyzna jest już w dobrym stanie.
"Dziennik" opisał niedawno historię chorego łodzianina z pękniętą aortą brzuszną i wewnętrznym krwotokiem, któremu głodujący lekarze odmówili przyjęcia.
Do Biura Praw Pacjenta przy Ministerstwie Zdrowia codziennie napływają setki skarg z całej Polski. Przysyłają je ludzie, którym lekarze odmówili udzielenia pomocy. Wszystkie będą kierowane do Naczelnej Izby Lekarskiej. Niektórymi, jak choćby sprawą Adama Szybowskiego zajmie się prokuratura. - Lekarze nie udzielając mu pomocy, popełnili przestępstwo. W sytuacji ratowania życia żaden nie ma prawa do odmówienia pomocy, nawet gdy strajkuje - powiedział "Dziennikowi" wiceminister Piecha.
Źródło: Dziennik.pl, PAP