Krakowscy prokuratorzy przesłali do sądu akt oskarżenia ws. kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z muzeum Auschwitz - poinformował w czwartek prokurator Robert Parys. Akt obejmuje ostatnich trzech z sześciu podejrzanych, w tym szweda Andersa Hoegstroema , któremu zarzuca się zlecenie kradzieży.
Szwedowi postawiono zarzut nakłaniania dwóch Polaków do kradzieży napisu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Grozi mu kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności (zgodnie umową zostanie przewieziony do Szwecji i tam będzie odsiadywał swój wyrok).
Hoegstroem nie przyznaje się do winy. Stwierdził natomiast, że napis miał być skradziony na zamówienie znanego kolekcjonera Larsa W. (ten jednak stanowczo zaprzeczył).
Szwed został zatrzymany w lutym w Sztokholmie i umieszczony w areszcie. Miesiąc później tamtejszy sąd zdecydował, że zostanie on wydany Polsce, co nastąpiło w kwietniu.
Aktem oskarżenia zostali też objęci pozostali podejrzani - Andrzej S. i Marcin A. (obaj od kilkunastu miesięcy siedzą w areszcie), którzy kontaktowali się z podejrzanym o zlecenie kradzieży Hoegstroemem. Mężczyźni przyznali się do winy, złożyli obszerne wyjaśnienia i dokładnie opisali, jak wyglądała kradzież.
Pocięli zabytkową tablicę
Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 r. Odnaleziono go 70 godzin później we wsi k. Torunia. Sprawcy kradzieży pocięli go wcześniej na trzy części.
Z ustaleń prokuratury wynika, że pięciu Polaków - wśród których znajdowali się wykonawcy i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji.
W prowadzonym przez polską prokuraturę śledztwie wątek trzech bezpośrednich sprawców kradzieży został wyłączony i zakończony aktem oskarżenia. Mężczyźni przyznali się do winy, złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze i zostali skazani na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności, i nawiązki pieniężne. Wyrok został wydany bez procesu i jest prawomocny.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24