Po prawie ośmiu miesiącach od katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, w miejscowości Chałupki został odsłonięty pomnik pamięci ofiar. Podczas uroczystości została także otwarta droga gminna Szczekociny-Chałupki. Ze strony władz wojewódzkich jest to dowód uznania i szacunku dla mieszkańców, którzy podczas katastrofy wykazali się wzorową postawą i nieśli pomoc.
Uroczystość zgromadziła przedstawicieli służb uczestniczących w akcji ratowniczej, bliskich ofiar, lokalne władze i okolicznych mieszkańców, którzy jako pierwsi nieśli pomoc poszkodowanym. - Ta tragedia zmieniła nas na zawsze - mówili. Pomnik stoi przy domu sołtysa - Anny Kwiecień, kilkaset metrów od miejsca, w którym zderzyły się pociągi. To krzyż i tablica z napisem upamiętniającym ofiary. Sołtys podkreślała, że wtorkowa uroczystość to bardzo ważne wydarzenie dla mieszkańców, a pomnik powstał z potrzeby serca.
- Chcieliśmy upamiętnić te ofiary, które zginęły 3 marca - powiedziała w rozmowie z TVN24 sołtys Kwiecień. - Pomnik jest naprzeciwko miejsca katastrofy, będzie jedno miejsce, gdzie można się skupić, pomodlić - podkreśliła.
- Bardzo się cieszę, że ta tablica powstała. To było tragiczne wydarzenie, ale poprzez wielki tragizm także ważne wydarzenie dla województwa śląskiego. Wiele osób przyjeżdżało tu ze zniczami od dłuższego czasu i takie miejsce po prostu było potrzebne - dla tych osób i dla upamiętnienia tych tragicznych chwil - powiedział z kolei marszałek województwa Adam Matusiewicz.
W dowód uznania - nowa droga
Gdy mieszkańcy Chałupek usłyszeli huk zderzających się pociągów, pobiegli w kierunku torów. Byli pierwszymi na miejscu katastrofy. Wyciągali poszkodowanych z pociągów, przynosili koce i gorącą herbatę lub po prostu trzymali uwięzionych w wagonach za rękę i pocieszali. - To nie są wspomnienia, które można by było chętnie zapamiętać. Wolelibyśmy, żeby ludzie poznali nas też z innej strony - zaznaczyła Kwiecień. Podczas wtorkowej uroczystości nie tylko odsłonięto pomnik, ale też oficjalnie otwarto drogę, łączącą Chałupki ze Szczekocinami, z sąsiednią wsią Goleniowami i ze Sprową w woj. świętokrzyskim. Położenie asfaltu sfinansował samorząd woj. śląskiego. Kosztowało to ok. pół miliona zł. Wcześniej wieś bezskutecznie starała się o położenie asfaltu od ponad 20 lat. - Było trudno, ale jest, i dziękujemy za to bardzo. Mamy nowe okno na świat - powiedziała sołtys.
- Postawa mieszkańców Chałupek była fantastyczna, zachowali się bohatersko, z olbrzymim poświęceniem. Rozsławili woj. śląskie, pokazali, że mamy wspaniałych mieszkańców, dlatego jako samorząd województwa nie mogliśmy pozostać obojętni - tak sfinansowanie drogi tłumaczył marszałek Matusiewicz. Dla władz województwa był to symboliczny gest - chodziło o pokazanie, że szlachetna postawa zawsze prędzej czy później przynosi nagrodę. - Jeżeli możemy dołożyć jakąś cegiełkę do tych podziękowań dla mieszkańców Chałupek, to właśnie to jest ta mała cegiełka - powiedział.
Śledztwo trwa
Śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Postawiła ona zarzuty dyżurnym ruchu ze Starzyn i Sprowy. Prokuratorzy ustalili, że gdyby nie błędy obojga dyżurnych ruchu, nie doszłoby do tragedii. Śledztwo w sprawie katastrofy jest przedłużone do 3 grudnia. W postępowaniu zgromadzono bardzo obszerny materiał dowodowy, przesłuchanych zostało wielu świadków - głównie poszkodowanych w katastrofie, bliskich ofiar i pracowników kolei. W śledztwie zgromadzono wiele dokumentów kolejowych, nie tylko bezpośrednio związanych z marcową katastrofą, ale też dotyczących np. szkoleń i ruchu pociągów. 3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Według prokuratury dyżurny ze Starzyn Andrzej N. doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Jolanta S., dyżurna ze Sprowy - zdaniem prokuratury - wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy do Krakowa. Według prokuratorów dyżurna nie sprawdziła, jaka jest przyczyna zajętości toru, co było jej sygnalizowane przez system kontroli ruchu.
W katastrofie zginęło 16 osób, a 58 zostało rannych.
Autor: MON//bgr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24