- Odwinęliśmy cukierek i wąchamy papierek. To jest inspiracja, w drugiej mierze jest to faktycznie działanie kryzysowe - mówiła w czwartek po szkoleniu nt. równouprawnienia w urzędzie miasta w Pyrzycach jego organizatorka. Kurs został zorganizowany po skandalu, który wybuchł, gdy z okazji Dnia Kobiet urzędniczkom wręczono kontrowersyjne życzenia.
6 marca, podczas oficjalnego spotkania, burmistrz Pyrzyc Jerzy Marek Olech wręczył urzędniczkom dyplomy z okazji Dnia Kobiet. Na nich życzono kobietom między innymi, "by szczęście ich nie omijało". Wierszyk uzupełniła informacja o tym, jakie są rodzaje kobiet.
Na kartce wyliczono też rodzaje kobiet: "1. Rusałki - ten mnie rusał, tamten rusał. 2. Damy - temu damy, tamtemu damy. 3. Kotki - ten mnie miał, tamten miał. 4. Dziecinne - co do rączki, to do buzi. 5. Chemiczne - rozkładają się w temperaturze pokojowej. 6. Partyjne - przyjmują wszystkich członków. 7. Domatorki - byle komu, aby w domu".
"Życzenia" wywołały oburzenie. W liście do pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz urzędniczki napisały, że "czują się dyskryminowane, sprowadzone do roli przedmiotu, potraktowane jak obiekty seksualne."
Burmistrz: odniosłem wiele korzyści
W związku z zaistniałą sytuacją burmistrz Pyrzyc Jerzy Olech w czwartek zorganizował szkolenie z równouprawnienia dla pracowników urzędu miasta. Po zakończeniu kursu powiedział, że jest z niego zadowolony. - Odniosłem wiele korzyści. Przede wszystkim powstał u mnie moment refleksji, zastanowienia się nad tym, że nie tylko "zrób, zrób bo musisz, bo trzeba, bo czas godni". Są jeszcze układy nieformalne. Oczywiście one nie mogą decydować tutaj o niczym, ale są rzeczy które powodują, że powinniśmy czuć się w swojej pracy bezpieczni i niedyskryminowani - mówił.
"To jest inspiracja"
Bogna Czałczyńska z fundacji Czas Dialog, która prowadziła szkolenie, podkreśliła zaś, że jest "trochę przygnębiające", że kobietom wręczono takie "nietypowe" życzenia.
- Dobrą nowiną jest to, że problem został zauważony, panie potrafiły tupnąć nogą, że potrafiły znaleźć drogę do tego, żeby powiedzieć: "nie, nam się to nie podoba, my tak nie chcemy" - zaznaczyła.
Przyznała jednak, że jedno szkolenie problemu nie rozwiąże. - Odwinęliśmy cukierek i wąchamy papierek. To jest inspiracja, w drugiej mierze jest to faktycznie działanie kryzysowe.
Autor: nsz/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24