Sąd Okręgowy w Kielcach odroczył rozprawę w procesie autolustracyjnym świętokrzyskiego posła PSL Mirosława Pawlaka do 8 grudnia. Pawlak - według katalogu IPN - był zarejestrowany przez SB jako tajny współpracownik. On sam zaprzecza, żeby był agentem. - Zapisy katalogu IPN są szokujące i podcięły mi nogi - mówi Pawlak.
- Postępowanie wymaga jeszcze m.in. przesłuchania świadków, z których jeden przebywa za granicą. Według prokurator, postępowanie może zostać zakończone w ciągu dwóch-trzech miesięcy - powiedziała prokurator z krakowskiego IPN, Renata Gościniak wnioskując o odroczenie rozprawy. - Dlatego prowadzone w biurze lustracyjnym Instytutu postępowanie nie zostało zakończone - dodała.
IPN ma czas do 7 listopada, aby przekazać do sądu całą dokumentację przedstawiające stanowisko IPN-u w tej sprawie.
Sąd został zlekceważony
Zdaniem Pawlaka, sąd został zlekceważony. Dodał, że nie rozumie, dlaczego IPN od grudnia nie uporał się ze sprawą. Prokurator tłumaczy, że sprawa wymaga jeszcze czasu na zgromadzenie całej dokumentacji.
- Trwa szczegółowa kwerenda, szukanie dokumentów w aktach innych spraw - powiedziała Gościniak.
TW "Bil"
Według katalogu IPN, SB w Jędrzejowie (woj. Świętokrzyskie) zarejestrowała Mirosława Pawlaka jako kandydata na tajnego współpracownika 6 grudnia 1985 r. Pół roku później został pozyskany jako TW "Bil" do sprawy pod kryptonimem "Ognisko". 23 stycznia 1990 r. "materiały zniszczono komisyjnie, ze względu na znikomą wartość operacyjną". W katalogu IPN zapisano też, że M. Pawlak był przygotowywany od 6 października 1964 r. "w charakterze referenta operacyjno-dochodzeniowego w Komisariacie Kolejowym Milicji Obywatelskiej Sędziszów". Nie wyjaśniono, co oznacza to pojęcie.
Nie współpracował?
Pawlak twierdzi, że nie był agentem, a zapisy katalogu IPN-u są "szokujące" i "podcięły mu nogi". Podkreślał, że już niejednokrotnie składał wyjaśnienia, które nie były kwestionowane. Sprawa trafiła do sądu w Kielcach.
- Zasiadając w ławach poselskich nieprzerwanie od 1993 roku, a także w Radzie Ochrony Pracy, osiem razy składałem tej samej treści oświadczenie lustracyjne, które dotychczas nie było kwestionowane - powiedział poseł PSL.
W archiwach IPN-u nie ma żadnych dowodów
- Archiwista IPN, który 5 grudnia udostępnił mi wydruk Biuletynu Informacji Publicznej oświadczył, iż nie zachowały się na mój temat żadne akta, materiały, czy mikrofilmy, a jedynie adnotacja, że 23 stycznia 1990 r. materiały zniszczono komisyjnie, ze względu na znikomą wartość operacyjną - podkreślał Pawlak w uzasadnieniu wniosku, który w grudniu ub.r. trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie. Pawlak złożył wniosek do sądu o wydanie orzeczenia, że "nie pracował" w organach bezpieczeństwa państwa i "nie współpracował" z nimi w okresie od 1944 do 31 lipca 1990 roku.
dk ram
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24