Kilkadziesiąt tysięcy lekarzy protestuje przeciw nowym zasadom wypisywania recept na leki refundowane. Jeśli nic się nie zmieni, to od początku nowego roku będą wypisywać tylko recepty bez refundacji - ostrzega "Gazeta Wyborcza".
O tym, co zrobić z receptami mają w piątek zadecydować przedstawiciele wszystkich okręgowych izb lekarskich, czyli samorządu lekarzy. Na razie Naczelna Izba Lekarska zbiera podpisy pod protestem przeciw zmianom przygotowanym przez Ministerstwo Zdrowia. Ilu ze 120 tys. czynnych lekarzy w Polsce go poparło okaże się w piątek, ale jak nieoficjalnie dowiedziała się gazeta, już kilka dni temu podpisów było 50 tys. - Próbowaliśmy się dogadać z Ministerstwem Zdrowia. Bez skutku - mówi dziennikowi Maciej Hamankiewicz, szef NIL.
Nieaktualne porozumienie?
Lekarze już przed miesiącem zagrozili, że przestaną wypisywać recepty na leki refundowane. Powód? Zgodnie z nowymi przepisami, to na nich ciążył obowiązek potwierdzenia, czy pacjent jest ubezpieczony. Za jego niedopełnienie NFZ mógł żądać zwrotu pieniędzy za refundację, nałożyć karę, a nawet odebrać prawo do wypisywania recept refundowanych. W środowisku lekarskim zawrzało, że obarcza się ich biurokratycznym obowiązkiem.
Pod koniec października NRL, ministerstwo i NFZ doszły do porozumienia. Prace nad zasadami wypisywania recept miały być konsultowane, a ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz zapewniała, że lekarz wprowadzony w błąd przy wypisywaniu recepty nie będzie ponosił odpowiedzialności finansowej. Resort podkreślał, że lekarz będzie zobowiązany do zwrotu równowartości kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami tylko w przypadku wystawienia recepty nieuzasadnionej względami medycznymi albo niezgodnej z uprawnieniami pacjenta, niezgodnej z listą leków refundowanych lub w przypadku wypisania recepty w miejscu niewymienionym w umowie.
Nowe obowiązki
Mimo to NIL w listopadzie zaczęła zbierać podpisy pod petycją przeciw nowym zasadom. Teraz, gdy ministerstwo zaproponowało projekt rozporządzenia o receptach, lekarze są jeszcze bardziej niezadowoleni. - Zgodnie z nim, będą musieli obowiązkowo wypisywać tzw. kwotę refundacji (czy lek jest dostępny na ryczałt, czy z 70- lub 50-proc. zniżką).
- Apteki mają w kasach wszystkie te informacje. Po co każą nam ręcznie wypisywać - mówi gazecie Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. OZZL przygotowało już 10 tys. pieczątek z napisem "refundacja leku do decyzji NFZ". Jak podaje gazeta, związek będzie zalecał przepisywanie recept zgodnie z nowymi przepisami tylko w przypadku ryzyka "nadzwyczajnej szkody dla pacjentów".
Jak dodaje Stanisław Piechula, wiceprezes Śląskiej Izby Aptekarskiej, obowiązek wypisywania kwot refundacji zniesiono 20 lat temu.
"Opóźnić nowe prawo"
Lekarze chcieliby, żeby ministerstwo opóźniło wejście w życie nowych przepisów. Oprócz argumentów podnoszonych przez lekarzy przemawia za tym kwestia przygotowania wprowadzenia ich w życie. Jak pisze gazeta, resort nie wydał jeszcze niezbędnych rozporządzeń przez co NFZ nie rozpisał nawet przetargu na program komputerowy do rozliczeń na nowych zasadach. Nie podpisano też umowy na refundację z żadną z 14 tys. aptek.
Mimo tego, że do nowego roku został miesiąc, resort nie bierze pod uwagę jakichkolwiek opóźnień. - Wszystkie rozporządzenia do ustawy refundacyjnej są na końcowym etapie prac - zapewnia gazetę rzecznik Ministerstwa Zdrowia Piotr Olechno.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24