Pewien bezdomny z Lublina naubliżał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, bo chciał trafić za kratki. Jednak sąd uznał, że obraza nie była publiczna i bezdomny nie znajdzie schronienia w więzieniu. Sprawę opisał "Dziennik Wschodni".
Na początku kwietnia Janusz N. - bezdomny z Lublina wywiesił kartkę na jednym z hipermarketów. Napisał na niej wiele obraźliwych dla prezydenta słów. Później wezwał patrol policji.
Liczył, że dzięki temu trafi do więzienia, gdzie będzie miał dach nad głową. Tak jednak się nie stało. Sąd uznał bowiem, że wywieszenie kartki na sklepie nie miało charakteru publicznej obrazy głowy państwa. - Nie doszukaliśmy się w zachowaniu Janusza N. cech przestępstwa - powiedział Jerzy Gałka, zastępca szefa prokuratury rejonowej Lublin - Południe.
Obraza nie-publiczna
Prokuratura w toku postępowania wszczętego w sprawie znieważenia Lecha Kaczyńskiego stwierdziła, że bezdomny wcale nie miał zamiaru prezydenta obrażać. Prokuratorzy doszli do wniosku, że skoro celem bezdomnego było trafienie za kratki, to nie ma mowy o znieważaniu głowy państwa. Poza tym żeby ukarać podstępnego bezdomnego, znieważenie musiałoby być publiczne, a poza Januszem M. i policjantami kartki na hipermarkecie nikt nie widział.
O decyzji sądu Lech Kaczyński został poinformowany. Ma prawo się od niej odwołać.
Źródło: dziennikwschodni.pl