- Władanie światem jest albo dla profesjonalistów, albo kompletnych pomyleńców – uważa Jan Nowicki. Podobnie aktorstwo, choć dziś – jego zdaniem – króluje bylejakość i amatorszczyzna, zwłaszcza w serialach. – Telewizor przez okno – radzi aktor w „Kropce nad i”.
Niespełniony aktor, kochanek i ojciec – tak przedstawił się Jan Nowicki w „Kropce nad i”. Czemu tak? - „Spełniony i szczęśliwy” to brzmi jak pogrzebowa klepsydra – uważa aktor. A on ma jeszcze wiele do powiedzenia. Na przykład, choć niechętnie, o polityce.
Mam dość polityki. Nie tylko ja, cały naród ma dosyć. Nic tak nie degeneruje – może trochę małżeństwo – jak polityka i nie ma gorszej rzeczy jak mieć władzę Jan Nowicki
- Mam dość polityki. Nie tylko ja, cały naród ma dosyć. Nic tak nie degeneruje – może trochę małżeństwo – jak polityka i nie ma gorszej rzeczy jak mieć władzę – uważa aktor. Dopytywany, czy tak krytyczne spojrzenie na politykę nie wynika przypadkiem z porażki w walce o mandat senatora, Nowicki ze śmiechem odparł: - Nie, nie jestem zgorzkniały z tego powodu. Tydzień przed wyborami budziłem się zlany zimnym potem na myśl, że bym został senatorem. To musi być coś zupełnie okropnego: być wymóżdżonym, siedzieć na tych twardych ławkach, słuchać co ci partia mówi, dyskutować o rzeczach, których nie znasz – nie, to nie dla mnie. Władanie światem jest albo dla profesjonalistów, albo kompletnych pomyleńców – stwierdził.
"Tusk jest za poważny"
Według niego też w Polsce zdarzają się „piękni politycy”. – Na przykład Tadeusz Mazowiecki, jego prawość wyrzeźbiona w profilu, głosie, oczach. Albo prezydent Wałęsa - robi się nieprawdopodobnie fajny, z wiekiem szlachetnieje. Jest wolny i ma wdzięk, dystans do siebie. A większość polityków ma taką zwierzęcą powagę. Donald Tusk też jest za poważny. Jak nie był premierem, miał jakąś lekkość – uważa Nowicki.
Prezydent jest piękniejszy od brata. Ma łagodność w sobie, dobroduszność, znakomite poczucie humoru i przychylną ludziom pucułowatość. Lubię też u niego ten dyskretny uśmiech, którego nie widać Jan Nowicki
A prezydent? - Prezydent jest piękniejszy od brata. Ma łagodność w sobie, dobroduszność, znakomite poczucie humoru i przychylną ludziom pucołowatość. Lubię też u niego ten dyskretny uśmiech, którego nie widać – wyliczył aktor. Jednak śmiech Lecha Kaczyńskiego z Tuska mówiącego po angielsku nie spodobał się Nowickiemu. - Nie wolno się wyśmiewać z poligloty. Takie mamy problemy z językami, że jak ktoś trochę dziamie po angielsku, trzeba mu przyklasnąć – stwierdził.
"Bylejakość jest wszechobecna"
Aktor odciął się też od etykiety pogromcy serialowych naturszczyków, którą przypięto mu po jednym z wywiadów. - Nie chodzi o to, że ja nie lubię Mroczków i Cichopków, ja mam dość robienia PR tym młodym ludziom! Choć w sumie nie tak młodym, oni wszyscy mają około 30-tki i są dorosłymi ludźmi. Stąd też apel, żeby wzięli się do jakiejś roboty – zaapelował Nowicki.
Bylejakość jest tak dalece wszechobecna, że nie jestem w stanie temu podołać. Amatorska jest widownia i wykonawcy, politycy i elektorat. I trzeba zaprotestować. Bo ktoś to napędza, ktoś zarabia, ktoś powołuje do życia nieistniejące gwiazdy. Tworzy się ogólny bełkot. W „Gwiazdy jeżdżą na lodzie” lód jest największą gwiazdą Jan Nowicki
Jak dodał, nie atakuje bohaterów masowej serialowej wyobraźni, ani nie gardzi nimi tylko dlatego, że nie skończyli szkół. - Ni stąd, ni zowąd stałem się pogromcą amatorszczyzny. A ja nie mam takiej siły! Bylejakość jest tak dalece wszechobecna, w sporcie, futbolu, polityce, muzyce, rzemiośle, aktorstwie, że nie jestem w stanie temu podołać – stwierdził aktor.
"Protestujmy przeciw amatorszczyźnie"
Według Nowickiego jest „fatalnie i brzydko’, ale nie z powodu amatorów, ale tych wszystkich, którym oni się podobają. - Amatorska jest widownia i wykonawcy, politycy i elektorat. I trzeba zaprotestować. Bo ktoś to napędza, ktoś zarabia, ktoś powołuje do życia nieistniejące gwiazdy, i tyle. Tworzy się ogólny bełkot. W „Gwiazdy jeżdżą na lodzie” lód jest największą gwiazdą – ironizował.
Najgorsze – zdaniem aktora – są seriale. – Koszmarne. Jak spotykam się z widzami, zawsze mówię młodym: jak macie telewizor w domu i jest serial, to przez okno go, a jak ciocia ogląda, to razem z ciocią. Seriale to były jak Dostojewski w odcinkach swoje książki drukował. Teraz wszystko spsiało i nic nie zapowiada poprawy – stwierdził.
"Zostać miss"? Nie będę kopał się z koniem
Jednak sam zagrał w serialu „Zostać miss”, który do najbardziej ambitnych także nie należał. - Czy ja jestem wariat? Lubię ten zawód, muszę z czegoś żyć, nie będę kopał się z koniem. Dlaczego „Zostać miss”, a nie „Okruchy dnia”? Nikt mi nie proponuje „Okruchów dnia”, bo nikt nie chce tego oglądać. Widz został wychowany na serialach.
Jednak ustawa autorstwa PSL, według której aktorem można było by być tylko z odpowiednim wykształceniem – czyli serialowi amatorzy na ten tytuł by nie zasługiwali - nie podoba się Nowickiemu. - Zdarza się, że amator jest lepszy od zawodowca. Ustawa PSL była najwyraźniej zrobiona rękoma nawykłymi do pługa, nie myślenia. Aktor nie polega na tym, że skończy szkołę, ale też nie na tym, że stoi przed kamerą - uściślił.
"Wszystkim wszystkiego najlepszego"
Pytany na zakończenie, czego życzy na nowy rok, Nowicki stwierdził: - Aktorom serialowym życzę, żeby wiedzieli, że za całokształt ich kocham i nie szykowali na mnie kijów bejsbolowych. To miłość z poświatą współczucia. A zawodowcom, moim świętym – jak Zapasiewicz, jak Trela, życzę cierpliwości. A wszystkim ludziom - wszystkiego najlepszego – podsumował.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24