To profesjonaliści w robieniu rewolucji. Mało który polityk jest tak wyczulony na włączone kamery - tak poseł PO Sławomir Nitras podsumował w TVN24 związkowców okupujących w poniedziałek jego szczecińskie biuro. Zapewnił, że interweniująca policja nikogo nie uderzyła.
Poniedziałkową akcję związkowców z Sierpnia ’80, którzy przez kilka godzin okupowali poselskie biura polityków PO w Szczecinie i Gdańsku, przerwała interwencja policji (w pozostałych miastach protestujący wyszli dobrowolnie). Robotnicy ostrzegali, że wrócą we wtorek rano, ale póki co skończyło się na zapowiedziach.
Poseł Nitras, który był w swoim biurze, kiedy przyszli tam związkowcy, nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreślił, że dobrze ich przyjął, choć jednocześnie przyznał, że początkowo było bardzo nerwowo.
– Dałem się zaskoczyć, to byli niezapowiedziani goście. Udzieliły mi się emocje, kiedy do biura weszło kilkanaście osób, które krzyczały, nie przedstawiając się – powiedział Nitras. I dodał, że w efekcie rozmawiał z nimi trzy godziny i zjadł obiad.
"Związkowcy wyczuleni na kamery"
Poseł PO podkreślił, że rozmowa była dziwna, gdyż związkowcy są bardzo wyczuleni na kamery: inaczej zachowują się, kiedy one są, a inaczej, kiedy zostaną wyłączone. – Wtedy pojawiają się pytania, gdzie można zapalić papierosa, czy ma pan coś do jedzenia - powiedział Nitras. I dodał: - Przy włączonych kamerach szybko następuje zmiana tonu.
Poseł zapewnił, że podczas interwencji policji żaden ze związkowców nie został uderzony. - Jedyną uderzoną osobą była pracownica mojego biura. Ale nie zrobił tego nikt z Sierpnia '80 - powiedział Nitras.
Polityk PO stwierdził, że cała akcja związkowców łączy się z kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego. - Dowiedziałem się, że jeden z przywódców to mój rywal - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24