"Wynajmę brzuch na 9 miesięcy" - nietrudno znaleźć w internecie ogłoszenie takiej treści. Skorzystanie z usług matki zastępczej jest drogie i niepewne, ale legalne, bo... nieregulowane prawem. Do czasu. W projekcie ustawy bioetycznej znajdzie się zakaz takich praktyk. - Będzie to nielegalne i karalne - obiecuje Jarosław Gowin (PO).
„25 letnia kobieta wynajmie swoje łono potrzebującej parze. Szczegóły do omówienia”. „Wynajmę brzuch na 9 miesięcy. Jestem młoda, mam 24 lata, również mam dzieciątko. Ma 2 latka, córeńka jest śliczna, mądra, zdrowa. Mogę pomóc, dać szczęście”. „Szukamy surogatki. Jesteśmy małżeństwem, które nie ma zbyt dużo czasu (mamy po 38 lat). Bardzo proszę o kontakt poważne, zdecydowane kobiety, które mogą nam pomóc”. Można nawet kupić domenę KobietaInkubator.pl. - Brzuch do wynajęcia, a domena na sprzedaż! – zachwala właściciel, informując, że małżeństwa za zastępcze macierzyństwo są skłonne zapłacić od 15 - 25 tys. euro.
Droga matka-surogatka
Dlaczego jest popyt na takie usługi? Surogatka jest na przykład jedyną szansą na posiadanie własnego dziecka dla kobiet, które straciły macicę i nie moga urodzić. W państwach, w których wynajem brzucha jest legalny i prawnie uregulowany – jak Stany Zjednoczone, Rosja czy Ukraina – na surogatkę decydują się też kobiety, które dziecko owszem chciałby mieć, ale bez niedogodności związanych z ciążą.
Dotyczy to jednak tylko osób dobrze sytuowanych, bo zarówno procedura zapłodnienia in vitro, jak i opłata za „brzuch” do tanich nie należą. W Polsce średnia cena samego zabiegu waha się między 9 a 11 tysięcy złotych. Surogatka – nawet pięć razy tyle.
"Chcę dać szczęście... za 55 tysięcy"
Znalezienie matek zastępczych oraz osób zdeterminowanych, by skorzystać z ich usług nie jest trudne. Wymaga jedynie wpisania w wyszukiwarkę internetową hasła „brzuch wynajmę” lub „surogatka”. Odpowiadamy na jedno z listopadowych ogłoszeń, oferta okazuje się wciąż aktualna.
„Mam 28lat i dwoje dzieci 6-letnie i 2-letnie. Obecnie jestem na wychowawczym. Myślałam o tym od dawna ale pierwszy raz oferuję taką pomoc. Chciałabym, żeby i Państwo mogli doświadczyć bycia rodzicami. To cudowne patrzeć jak maluszek rośnie, stawia pierwsze kroczki......” – napisała ziuta121. Koszt? Najpierw 55 tysięcy, po negocjacjach zmniejszony do 48. Płatne na konto, w ratach comiesięcznych. Jaka gwarancja, że surogatka się nie rozmyśli?
„Mam swoje dwa "robaczki" to po co miałabym zatrzymywać Państwa maleństwo? Nie po to oferuję pomoc. Nie jest problemem mieć dzieci, a dać im jeść, ubrać i wychować na porządnych ludzi” - przekonuje kobieta.
Nie zakazane, więc dozwolone
Obecnie wynajęcie matki zastępczej jest kwestą umowy cywilno-prawnej między dawczynią „brzucha” a dawcami zarodka. Polskie prawo w żaden sposób tego nie reguluje. – Jeśli para znajdzie lekarza, który się podejmie zabiegu i podpisze umowę z matką zastępczą, nie ma przeszkód – tłumaczy prawnik prof. Eleonora Zielińska. Para płaci matce zastępczej za poród i ciążę, a ta po urodzeniu dziecka zrzeka się go w procedurze adopcji ze wskazaniem. Ojciec dziecka może też je uznać jeszcze przed porodem.
Problem może się natomiast pojawić, jeśli któraś ze stron nie dotrzyma umowy. Gdy na przykład matka zastępcza stwierdzi, że nie potrafi rozstać się z dzieckiem, które urodziła – niezależnie od tego, czy ona była dawczynią komórki jajowej, czy przez dziewięć miesięcy nosiła genetycznie obcy płód – porozumienie może zostać uznane za prawnie nieważne.
- Sąd może uznać, że umowa jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i krzywdząca dla matki zastępczej, która podpisując ją nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji psychicznych tego kroku. Ale może też uznać, że poprzez odmowę wydania dziecka chce zaszantażować parę i uzyskać więcej pieniędzy, wtedy dziecko jej odbierze. Wszystko zależy od konkretnego przypadku – uzupełnia prof. Zielińska.
Koniec wolnej amerykanki
Prawną wolną amerykankę chce ukrócić poseł PO Jarosław Gowin. W przygotowanej przez niego ustawie bioetycznej znalazł się zapis: „Zakazane jest odpłatne lub nieodpłatne rozporządzenie embrionem ludzkim (art. 7). W przypadku implantowania embrionu ludzkiego kobiecie wskazanej w orzeczeniu o zgodzie na implantację, kobietę tę i jej męża uważa się za rodziców od momentu implantowania. (…) Niedopuszczalne jest sądowe zaprzeczenie pochodzenia dziecka ani ustalenie pochodzenia dziecka od rodziców genetycznych (art. 31)”.
Oznacza to, że genetyczni rodzice nie będą mogli decydować o losie zarodka, a jeśli nawet uda im się to obejść, to za matkę dziecka zostanie uznana kobieta, która go urodziła. Nie będą mogli dochodzić swoich praw do dziecka przed sądem. - Ten zapis jest równoznaczny z zakazem tzw. wynajmowaniem brzuchów, czyli matek zastępczych. Taka procedura będzie nielegalna i karana – potwierdza Gowin.
"Nie wszyscy jesteśmy katolikami"
Oprócz tego ustawa zakazuje też obrotu gametami, co oznacza na przykład delegalizację banków spermy. Oba rozwiązania, podobnie jak cała ustawa bioetyczna, nie podobają się ginekologowi dr. Grzegorzowi Południewskiemu z kliniki niepłodności Gameta. – Produkcja prawa, które stwarza czarny rynek, jest idiotyczna. Nie wszyscy jesteśmy leżącymi krzyżem katolikami, dlatego nie powinniśmy być zmuszani do podlegania pod taką ustawę – uważa.
Publicysta „Wprost” Tomasz Terlikowski jest natomiast zadowolony z takiego rozwiązania. – Wynajmowanie brzuchów to prostytucja macierzyństwa, pomysł głęboko niemoralny i szkodliwy dla tożsamości wszystkich zainteresowanych. Dziecko się rodzi lub adoptuje – podkreśla.
Źródło: legia.com,zaglebie-lubin.pl
Źródło zdjęcia głównego: SXC,TVN24