"Nie urwało się samo z siebie. Ktoś temu skrzydłu pomógł"

"Nie urwało się samo z siebie
"Nie urwało się samo z siebie. Ktoś temu skrzydłu pomógł"
Źródło: TVN24

Profesor Wiesław Binienda, dziekan kolegium inżynierii na uniwersytecie w Akron w stanie Ohio i jeden z najważniejszych ekspertów sejmowego zespołu Antoniego Macierewicza ds. badania przyczyn katastrofy smoleńskiej, przyleciał do Polski. Rozmawiał z nim dziennikarz programu Polska i Świat Michał Tracz.

Teorię prof. Biniendy o katastrofie smoleńskiej streścić można jednym cytatem: - Brzoza nie mogła odłamać skrzydła w tym samolocie.

Moje założenie jest takie, że to skrzydło urwało sie samo z siebie, bo tak chciało. (...) Ono się nie urwało samo z siebie. Ktoś temu skrzydłu pomógł. prof. Wiesław Binienda

To całkowite zaprzeczenie wniosków, które znalazły się w się w raporcie komisji Millera. Profesor Binienda przeprowadził swoje badania - na swoich założeniach, swoich rysunkach, ze swoimi danymi i wreszcie - na swoim modelu samolotu.

Raport Szuladzińskiego

Swoje tezy profesor Binienda już prezentował wielokrotnie. Na zagranicznych konferencjach i wirtualnie - w czasie posiedzeń zespołu Antoniego Macierewicza. Teraz pierwszy raz mówi o nich w Polsce - na spotkaniu z Klubem "Gazety Polskiej" i na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie. Także w krótkiej rozmowie z TVN24.

- Drzewo nie mogło urwać skrzydła w tym samolocie. Kropka - powiedział. Co zatem mogło zniszczyć skrzydło? - To trzeba przeczytać raport pana Szuladzińskiego i tam jest hipoteza - odpowiada prof. Binienda. Chodzi o hipotezę o dwóch wybuchach w rządowym tupolewie. W powietrzu, przed zderzeniem z ziemią.

Profesor Binienda twierdzi, że skrzydło samolotu nie złamane zostało na drzewie, a 70 metrów za nim. Dlaczego? - Ono się nie urwało samo z siebie. Ktoś temu skrzydłu pomógł - twierdzi.

Nie tylko Binienda

Prof. Wiesław Binienda nie jest jedynym naukowcem, który chce przebadać smoleńską katastrofę raz jeszcze. Oprócz niego "za" są profesorowie z Australii czy wydziału chemii Uniwersytetu Warszawskiego.

Profesor Marek Żylicz, ekspert komisji Jerzego Millera też się za tym opowiada. Jego zdaniem, to Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych powinna wznowić swoje prace. I zaprosić Biniendę i innych sceptyków.

- Jeśli są inni, trzeba ich zaprosić i niech pokażą swoje dowody - uważa.

Choć profesor Żylicz od razu zaznacza: - Nic nowego tu się nie ustali, wszystkie podstawowe przyczyny katastrofy zostały ustalone przez komisje - podkreśla.

Źródło: tvn24

Czytaj także: