Z fragmentów nielegalnie podsłuchanej rozmowy Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego, które publikuje "Wprost", wynika, że politycy PO omawiali współpracę w forsowaniu swoich kandydatur na unijne oraz rządowe stanowiska. Są też m.in. niepochlebne słowa o Danucie Huebner, obawy, że Grzegorz Schetyna "się odwinie" oraz dyskusja o wadach premiera, który "nie jest geniuszem administrowania", a swoim ministrom zostawia za dużo swobody.
Fragmenty rozmowy pomiędzy Jackiem Rostowskim a Radosławem Sikorskim spisane zostały przez dziennikarzy "Wprost" na niespełna czterech stronach. Spotkanie, które odbyło się w innym miejscu, niż pisze w pierwszym akapicie tygodnik, trwało ok. dwóch godzin. W drugiej części - jak zaznaczają autorzy - było ono coraz bardziej "szeptane", a wypowiedzi polityków niezrozumiałe.
W samym tekście jego autorzy nie precyzują, kiedy doszło do rozmowy. W niedzielę, już po przygotowaniu numeru do druku, wyjaśniali, że odbyła się ona na przełomie stycznia i lutego tego roku, a więc jeszcze przed eskalacją konfliktu na Ukrainie i w czasie, kiedy polskie partie układały swoje listy wyborcze do PE.
Czytając wypowiedzi Sikorskiego i Rostowskiego, które przytacza "Wprost" czasami trudno wychwycić ich kontekst. Szef MSZ i były minister finansów, najpierw przy szampanie, a później przy drogim winie, poruszają wiele tematów - snują scenariusze na przyszłość, omawiają wady i zalety premiera oraz innych swoich partyjnych kolegów, opowiadają dowcipy o domach publicznych i - co "Wprost ujawnił już w weekend - omawiają "problemy" polsko-amerykańskich stosunków oraz narzędzia, dzięki którym można "zaj***ć" opozycję.
Spotkanie kończy konstatacja Rostowskiego, że po wypitym porto "życie jest jeszcze lepsze". Ale po kolei, z tego co opublikował tygodnik.
O pracy dla Rostowskiego i warunkach "dealu":
Sikorski: Rozumiem, że ambasadorstwo w Paryżu cię nie interesuje.
Rostowski: Nie, na tym etapie dziękuję.
S: Bo prezydent zgłasza mi swój pomysł i jak się już na niego zgodzę, nie będzie odwrotu.
R: Może być, że by mnie zainteresowało, jeśli nie będę (niezrozumiałe). A kiedy musisz, bo ty mi rok temu mówiłeś, że musisz taką decyzję podjąć?
S: Teraz.
R: Wtedy mówiłeś, że teraz.
S: Przedłużyłem Orłowskiemu (Tomasz Orłowski - ambasador RP we Francji - red.), ale nie mogę mu przedłużać w nieskończoność.
R: A mogę do momentu ustalania list?
S: A, to tyle dam.
R: W najgorszym to miesiąc.
S: Tyle mogę.
R: OK.
S: Nie no, masz to jak w banku. No listę. (...) Słyszę nawet, że jesteś rozważany do mojego okręgu. (...) W tej sprawie będę miał trochę do powiedzenia, nie wiem, czy chcemy się w naszym...
R: Nie, nie, ja słyszałem, jeśli chcesz mnie (...) jako konkurenta, to najlepszy sposób, żebym ja miał stuprocentową pewność w parlamencie.
S: No, możesz wejść do parlamentu i nadal być kandydatem.
R: Mogę, ale gdybyś ty mi pomógł w tym, to ja byłbym gotów, ja też dotrzymuję swoich zobowiązań.
(...)
S: Żebym zrozumiał dobrze - proponujesz taki deal, jeśli ci pomogę być na pierwszym miejscu na liście gdzieś.
R: W Warszawie.
S: W Warszawie.
R: Gdzieś to ja mam zagwarantowane.
S: W Warszawie. Tego ci nie mogę obiecać.
R: Nie obiecasz mi, że to załatwisz.
S: Ale mogę ci obiecać, że cię poprę. Wtedy ty mi nie będziesz wadził w komisji? (z dalszego kontekstu rozmowy wynika, że chodzi o "wadzenie" w komisji europejskiej - red.)
S: Deal?
R: Deal.
S: No dobra, to jesteśmy po słowie.
R: Słucham?
S: Jesteśmy po słowie.
R: Nie, nie, chcę bardziej precyzyjnie, bo nie chcę, no wiesz (...) Mogę ci zagwarantować, ale pozwól mi się jeden dzień zastanowić, no wiesz, to są poważne sprawy. Podejmuję się czegoś, to przecież... To powiem ci tak, że gdyby to miał być ten portfel energetyczny.
S: A dla Polski byłoby dobrze.
R: To jest inna sprawa, ale gdyby to miał być, daj mi te parę dni, ja się zastanowię, żeby ci zagwarantować, że gdyby to był ten portfel, to tutaj bym ci nie podziałał przeciw, wręcz przeciwnie, bo cię lubię, ale przeciwko Lewandowskiemu, który się wiesz... OK.
O przewietrzaniu europosłów i "utopionym" Zalewskim
Panowie rozmawiają nie tylko o przyszłości Rostowskiego, ale także przyszłości Sikorskiego w Brukseli. Przy okazji pojawiają się też inne wątki dotyczące m.in. konieczności dokonywania rotacji personalnych na różnych stanowiskach.
Sikorski: Kontynuowanie komisarza jest takie, takie nieestetyczne.
Rostowski: Musimy przewietrzyć.
S: Europosłów trzeba przewietrzać?
R: Wszystkich.
S: Wszystkich trzeba przewietrzać.
R: Oczywiście, oczywiście. Jeżeli mam kogoś popierać na komisarza energetycznego, w moim interesie bezpośrednim jest, żebyś był ty...
S: W moim interesie byłoby, żeby po mnie przejął ktoś rozsądny, żeby nie rozpier.***** tego wszystkiego.
R: Oczywiście. Trochę będzie mniej szampana, trochę więcej będzie prosecco, ale ogólna zasada będzie ta sama. Rodzinnie, spokojnie (śmiech)...
S: Zalewski byłby OK, ale też utopiony. A ty byłbyś postrachem (śmiech). (...) Byłbyś taki jak ja, tylko jeszcze bardziej... Kiedyś cię komplementowałem, nie wiem, czy pamiętasz, to był największy komplement w moich ustach, że jesteś tak dobry, że mógłbyś być dyplomatą, nawet ministrem spraw zagranicznych.
O Danucie Huebner:
Radosław Sikorski i Jacek Rostowski dużo czasu poświęcają swoim partyjnym kolegom i koleżankom. Jedną z pierwszych osób, której nazwisko pada podczas rozmowy jest Danuta Huebner i temat jej startu w wyborach do PE z pierwszego miejsca na warszawskiej liście. Rostowski nazywa to "skandalem".
Rostowski: To był skandaliczny pomysł ze starą komuszką.
Sikorski: Niesympatyczną.
(...)
S: Czy ona jest nam w ogóle potrzebna?
R: W ogóle.
S: Nadęte babsko.
O "ukochanym przywódcy" i wadach Tuska:
Po tym jak wcześniej Sikorski i Rostowski dogadują "dżentelmeńską umowę" i warunki wzajemnego wspierania się, były minister finansów inicjuje toast "za przywódcę".
Rostowski: Za nas, za naszego ukochanego...
Sikorski: Najwyższego przywódcę, oby żył wiecznie
(śmiech)
W dalszej części konwersacji omawiają zalety i wady premiera.
Rostowski: To nie jest w naszym interesie realnym (śmiech).
Sikorski: Nie, to może być w naszym interesie. Z jedną oczywistą, dla Donalda jedynie słuszną zmianą. Nie na szefa komisji, po ch** mu to.
R: No dobrze, na szefa rady.
S: Na szefa rady. I wtedy mamy dwóch (dwa stanowiska w Brukseli - red.), a nie jedno. Bo szef rady nie jest komisarzem.
R: A, w tym sensie, szerokim.
S: I mamy dwóch.
R: Zresztą on uważa, że ma lepsze szanse na szefa rady. Nie musi po angielsku dobrze mówić.
S: No ta. A czysta polityka to jest jego żywioł, a tam zarządzanie, wiesz, jakimiś pierdołami.
R: Komisja to jest prawdziwa władza.
S: To prawda, ale to jest też prawdziwe administrowanie. (...) Ale to nie jest największa siła Donalda. On nie jest geniuszem administrowania. Wiesz, on nam dał dużo swobody...
R: I dobrze, i super.
S: Ale ja bym swoim ministrom tyle nie dał. (śmiech)
R:Ja daję ludziom dużo swobody, ale wiesz co?
S: Ale ja monitoruję na bieżąco, co robią.
(szepty o problemach w rządzie, które Rostowski kwituje następująco)
R: Szambo. Tam jest szambo.
S: Tak, ale to dlatego, że komitet (Komitet Stały Rady Ministrów - red.) nie działa.
O tym, czy "Schetyna się odwinie":
Wśród partyjnych liderów "na rozkładzie" znajduje się też były wicepremier Grzegorz Schetyna. Rostowski i Sikorski zastanawiają się, czy poseł może jeszcze wrócić do gry o władzę w partii.
Sikorski: Boję się, że Grzesiu się odwinie.
Rostowski: On może cicho siedzieć. Ale co on może potencjalnie?
S: Wiesz co, ja rozmawiałem o tym z Donaldem. On... znaczy teraz może cicho siedzieć, czekać, aż Donaldowi powinie się noga, czyli dokładnie to, co mógł robić od lat, tylko na niższym poziomie.
R: Dokładnie.
S: No to głupio.
R: Bardzo.
S: W indyjskiej polityce jest takie powiedzenie: jak nie możesz być lwem, to nie znaczy, że musisz być komarem.
R: Ale dygresja piękna, piękne, ale to piękne, piękne, piękne.
S: (śmiech) Głupia decyzja o niekandydowaniu (w wyborach na szefa PO - red.), bo przecież jakby kandydował, to by dostał 40 procent i byłby kimś.
Omawianie predyspozycji i niedostatków Schetyny kończą słowa Sikorskiego, że Schetyna nie ma predyspozycji lidera i "jest z żulii lwowskiej", a szczyt jego politycznych możliwości do szefowanie MSWiA.
Spotkanie kończy seria dowcipów o zabawnych perypetiach klientów "burdeli", co Radosław Sikorski kwituje stwierdzeniem: Wiesz, ty i ja mamy podobny problem. Ludzie nie rozumieją, że można być poważnym i dowcipnym. Jak jesteś dowcipny, to znaczy, że nie jesteś poważny. To jest problem. A ja jestem w niektórych sprawach śmiertelnie poważny, a w innych mam poczucie humoru.
Autor: ŁOs/gak/zp / Źródło: "Wprost"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl