Nie chcą taksówkarza bez nóg

Pan Zbigniew stracił obie nogi 20 lat temu. I teraz ma protezy. Doskonale radzi sobie jako kierowca i dlatego postanowił zostać taksówkarzem. Wozi pasażerów od kilku miesięcy.

Ci nie widzą różnicy w poziomie świadczonych usług. Co więcej, chwalą pana Zbigniewa, który jest życzliwym i sympatycznym człowiekiem.

Poważne wątpliwości mają za to koledzy po fachu, który twierdzą, że niepełnosprawny nie może być taksówkarzem. Ich zdaniem poważną przeszkodą jest to, że pan Zbigniew nie może nosić walizek pasażerów. Nie przekonuje ich to, że lekarze gwarantują, iż niepełnosprawność pana Zbigniewa nie ma wpływu na to, co robi.

Pan Zbigniew podkreśla, że nawet nie próbuje już przekonywać "życzliwych kolegów". - To twardogłowi ludzie, do których nie dociera żaden argument - mówi. Jego zdaniem powodem ich zachowania jest zawiść.

- Jestem byłym pracownikiem służb mundurowych. Nie muszę płacić składek ZUS, co daje ok. 1 tys. zł w kieszeni. Płacę jedynie składkę zdrowotną. I mam komfort, bo nie gonię za pieniędzmi, chcę mieć tylko kontakt z ludźmi i codzienne obowiązki - mówi pan Zbigniew.

I dodaje: - Przeżyłem szok po wypadku, ale już się podniosłem. I sam sobie radzę, nie potrzebuję pomocy.

Nie można zakazać nikomu pracy

Poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Piechota, który sam porusza się na wózku uważa, że nie ma możliwości, żeby ktoś zakazał wykonywania komuś pracy, jeśli ten ktoś wykonuje ją dobrze. - Koledzy po fachu posługują się prymitywnymi schematami, u podłoża których leży zawiść. Każdy pretekst jest dobry, żeby tylko pozbyć się konkurencji - mówił poseł Piechota.

I dodaje: - Jest to sprzeczne z konstytucją, która zakazuje dyskryminacji, również z powodu niepełnosprawności. Kompetentni ludzie ocenili, że ten człowiek może wykonywać swoją pracę i wywiązuje się ze swoich obowiązków dobrze.

Więcej w środę w "Prosto z Polski" w TVN24 o 17.10

Źródło: TVN24, Fakty TVN