Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w trakcie ataku Rosji na Ukrainę przestrzeń powietrzna polski "została wielokrotnie naruszona przez obiekty typu dron". "Jest to akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli" - napisano w komunikacie wojska. Przekazano, że armia zaobserwowała "kilkanaście obiektów". Wobec tych, które stanowiły zagrożenie, "podjęto decyzję o neutralizacji". Część zestrzelono. Działania zostały już zakończone.
Generał Bieniek: Rosjanie chcieli sprawdzić, czy to jest prawda
Generał Mieczysław Bieniek, doradca ministra obrony narodowej do spraw bezpieczeństwa, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji, został zapytany w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, czy to jest jeszcze testowanie polskiego systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwdronowej, czy to już jest atak.
Ocenił, że to było "intencyjne". - Po naszym komunikacie dwa dni temu, że podejmiemy już środki zwalczania tych dronów bez względu na to, gdzie i ile ich wtargnie, jeśli je tylko wykryjemy, Rosjanie chcieli sprawdzić, czy to jest prawda - powiedział.
- Być może one nie były wymierzone w konkretne cele, tylko chodziło o to, żeby one wtargnęły i zobaczymy, co Polacy, czy co Sojusz z nimi zrobi - dodał. Jak mówił Bieniek, "sojusz to wykrył, stwierdzono kierunek lotu, oczywiście we współpracy również ze stroną ukraińską, bo jesteśmy cały czas z nimi w kontakcie".
Ocenił, że "to jest celowe sprawdzenie systemu obrony przeciwlotniczej sojuszniczego państwa". - Sprawdzenie, czy ten system działa, czy system wczesnego ostrzegania jest uruchamiany, czy zespoły do zwalczania zarówno radioelektronicznego, jak i ogniowego są gotowe - kontynuował generał.
- Nieprzypadkowo tu latała cysterna NATO-wska. (...) Nieprzypadkowo uruchomiony został AWACS, który również monitorował naszą całą ścianę wschodnią i przestrzeń powietrzną. I to pokazało, że Sojusz nie jest sojuszem na papierze, tylko jest sojuszem (...) który poważnie podchodzi do obrony swoich sojuszników i swojej wschodniej granicy - dodał Bieniek.
Bieniek: sądzę, że to były w większości drony wabiki
Zapytany, czy drony zestrzelano rakietami typu powietrze-powietrze, powiedział, że nie może o tym mówić. - Pamiętajmy, że te samoloty nie tylko są wyposażone w rakiety, ale w inne środki, w tym do zagłuszania radioelektronicznego - dodał.
Podkreślił, że "operacja została przeprowadzona skutecznie".
Generał dodał, że "jeden z dronów, który został znaleziony, jest prawie w stanie nienaruszonym, to znaczy będzie można zbadać dokładnie, co on ma".
Pytany, czy to były drony uzbrojone, bojowe, czy testowe, odparł, że "to się okaże". - Sądzę, że to były w większości drony wabiki, które miały sprawdzić czujność systemów obrony przeciwlotniczej - powiedział.
Generał pytany, ile dronów wleciało nad Polskę i ile zostało zestrzelonych, odparł, że w tej chwili nie może tego zdradzić. - Ale została już podana informacja przez stronę ukraińską, która stwierdziła i notyfikowała około 10 obiektów tego typu, które zmierzają w kierunku granicy Polski - przekazał.
"Pokazaliśmy, że mamy możliwości"
Został też zapytany, czy jeżeli drony zostały zestrzelone, to oznacza, że one zmierzały nad jakieś cele, które były strategicznie istotne, czy one zostały zestrzelone także po to, żeby pokazać siłę, gotowość i sprawność polskiego czy NATO-wskiego systemu obrony przeciwpowietrznej.
- To drugie. To znaczy pokazaliśmy, że mamy te możliwości, bo trudno nam stwierdzić, czy były wyznaczone konkretne obiekty - powiedział generał.
Dodał, że "można po trajektorii lotu i ich programatorze stwierdzić, gdzie miały dolecieć". Zaznaczył, że dlatego tak ważne jest, żeby nie dotykać szczątków, jeśli zostaną znalezione.
Autorka/Autor: js/ft
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24