Zaczęło się niepozornie. Do pokoju socjalnego od zaplecza weszła potężnie zbudowana kobieta, ubrana w kurtkę moro i ciemne spodnie dresowe. Na głowie miała czapkę z daszkiem. Twarz zasłoniła czarną chustką. Przeładowała trzymany w rękach karabin lub jego atrapę. - To jest napad! - krzyknęła. Kazała kasjerkom pozbierać pieniądze i włożyć do siatki.
Wtedy jedna z pracownic zawołała "Bożena, co ty robisz?!". Te słowa podziałały niczym zimny prysznic. Zapadła cisza. Napastniczka stanęła jak sparaliżowana, po chwili opuściła broń i wybiegła z budynku.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl