Zaniedbania ABW w sprawie zatrzymania Barbary Blidy mogły wynikać z nacisków na Agencję, żeby do akcji doszło jak najszybciej - podało radio RMF FM.
- Agenci pracowali w takim tempie, że nie byli w stanie uniknąć pomyłek - powiedział rozgłośni jeden z funkcjonariuszy ABW.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego po raz pierwszy przyznała w środę, że akcja zatrzymania byłej minister budownictwa Barbary Blidy była przeprowadzona nieprawidłowo. Wiceszef agencji Grzegorz Ocieczek przyznał "Gazecie Wyborczej", że do błędów doszło już na etapie przygotowywania akcji. Badający okoliczności samobójstwa Barbary Blidy oficerowie wewnętrznej inspekcji ABW ustalili, że nikt nie sprawdził czy Blidowie mają w domu broń palną.
Był to podstawowy błąd oficerów przygotowujących akcję. Przed każdym zatrzymaniem rutynowym postępowaniem jest ocena zagrożeń, z jakimi mogą się zetknąć oficerowie i osoby zatrzymywane. Informacja o posiadaniu broni była dla ABW łatwo dostępna w bazie danych śląskiej policji.
Innym błędem oficerów było nie przeszukanie łazienki. W tym pomieszczeniu była poseł SLD odebrała sobie życie strzelając w pierś ze schowanego tam rewolweru.
Uczestniczący w akcji zatrzymania oficerowie sami nie zabezpieczyli się na wypadek strzelaniny - jedna z funkcjonariuszek pobrała tylko dwie sztuki amunicji do 14-strzałowego pistoletu. Gdyby doszło do wymiany ognia nie mógłaby się skutecznie bronić.
Podjęte zostało postępowanie dyscyplinarne wobec wicedyrektora katowickiej ABW, naczelnika wydziału śledczego, oficera planującego akcję oraz trojga funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zatrzymanie Barbary Blidy. Wszyscy zostali zawieszeni w funkcjach i przedstawiono im zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych.
Z ostatecznymi konsekwencjami wobec nich ABW czeka na ogłoszenie wyników śledztwa - mówi "Gazecie" wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek.
Źródło: Gazeta Wyborcza, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl