Nie do końca wiemy, jakie były kuluary i motywy tej decyzji - mówił rzecznik PiS Rafał Bochenek, pytany o powody niewpuszczenia osób z niepełnosprawnościami na posiedzenie sejmowej komisji, która zajmowała się dotyczącym ich projektem. Innego zdania są posłanki opozycji. Jagna Marczułajtis-Walczak opublikowała nagranie, na którym widać, jak zaczepiają Bochenka i sygnalizują problem z wejściem na obrady. - Prosiliśmy pana Bochenka o pomoc, akurat przechodził obok nas - wyjaśniała zaś Iwona Hartwich. - Umył ręce, poszedł - dodała.
We wtorek na sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny rozpatrywano projekt rządowego projektu ustawy o świadczeniu wspierającym. Jednak osoby z niepełnosprawnościami, z których część uczestniczyła wcześniej w konsultacjach dotyczących tego projektu, nie zostały wpuszczone na salę, mimo posiadania przepustek. Mogły uczestniczyć w posiedzeniu jedynie zdalnie. - Nie mogły znaleźć się fizycznie z uwagi na to, że chcemy, aby ta ustawa była w spokoju przeprocedowana - argumentowała przewodnicząca komisji Urszula Rusecka z Prawa i Sprawiedliwości.
PiS się tłumaczy. Bochenek: nie do końca wiemy, jakie były kuluary i motywy tej decyzji
W środę rzecznicy partii rządzącej Rafał Bochenek oraz rządu Piotr Mueller byli pytani na konferencji, czy nie jest wstydem, że posiedzenie tak wyglądało, że osoby z niepełnosprawnościami nie zostały wpuszczone.
- Nie do końca wiemy, jakie były kuluary tej decyzji i motywy tej decyzji, dlaczego te osoby nie zostały wpuszczone - powiedział Bochenek. Zapewnił przy tym, że projekt ustawy, w pracach której uczestniczyli i na której im zależało, będzie dalej procedowany w Sejmie. - Zależy nam na tym, aby przygotować to świadczenie wspierające i żeby możliwie szybko zostało wdrożone w życie - dodał.
Reporterka TVN24 Agata Adamek zwróciła uwagę, że ratyfikowaliśmy konwencję o prawach osób z niepełnosprawnościami, która mówi, że takie ustawy powinny być procedowane w ścisłej współpracy z osobami, których ta sprawa dotyczy. Rzecznik PiS odparł na to, że "ta ustawa była przygotowywana właśnie w konsultacji ze środowiskiem osób niepełnosprawnych". - Te osoby uczestniczyły w wypracowaniu tych rozwiązań na poziomie ministerialnym - mówił.
Dopytywany, dlaczego tym bardziej osoby te nie zostały wpuszczone, powiedział: - Nie znam motywów tej decyzji. Musi pani pytać osoby, które podjęły taką decyzję.
- Trwało posiedzenie, nie znam motywów decyzji, dlaczego Straż Marszałkowska nie zdecydowała się wpuścić tych osób na posiedzenie komisji. Być może rzeczywiście powinny wziąć udział w tym posiedzeniu, zwłaszcza że to są te same osoby, które brały udział na poziomie ministerstwa w wypracowywaniu tych rozwiązań - dodał Bochenek.
Mueller: Trzeba najpierw poznać, co się zadziało. Być może doszło do błędu po prostu
Także Mueller został zapytany, czy ta sytuacja nie napawa go wstydem lub zakłopotaniem. - Mogę tylko powtórzyć to, co powiedział pan rzecznik. Nie wiem, dlaczego taka decyzja została podjęta. Natomiast mogę powiedzieć, że na poziomie rządowym były przeprowadzane konsultacje z tymi osobami, one brały udział wielokrotnie - zresztą różne środowiska - w konsultacjach dotyczących najpierw strategii wsparcia osób z niepełnosprawnościami, a później w wypracowywaniu tych dokumentów. Myślę, że istotą jest to że jest projekt po prostu będzie przyjęty - powiedział.
- Co do tego wczorajszego wydarzenia, to też po konferencji prasowej po prostu zapytamy o powody, dla których tak się zadziało - zadeklarował.
Rzecznik rządu ocenił, że "trzeba najpierw poznać, co się zadziało". - Być może doszło do błędu po prostu, w związku z tym nie będzie czego usprawiedliwiać tylko powiedzieć, że to był błąd - dodał.
Posłanki zaczepiły Bochenka
Choć rzecznik Bochenek mówił, że sprawy nie zna, innego zdania są posłanki opozycji, między innymi Iwona Hartwich (KO) i Jagna Marczułajtis-Walczak (KO). Jak relacjonowała reporterka TVN24 Agata Adamek, ta ostatnia nagrała filmik, pokazując jak posłanki zaczepiają we wtorek przechodzącego obok sali, w której trwają obrady komisji rzecznika PiS.
Na nagraniu widać, jak wejście obrotowe do budynku jest zastawione krzesłem. Przy wejściu bocznym stoi funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej. Na wideo słychać posłankę, która wyjaśnia, że wejście jest możliwe tylko za okazaniem przepustki poselskiej.
Po chwili obok posłanek opozycji przechodzi Bochenek. Zaczepiają go one, ale rzecznik PiS rzuca jedynie jedno zdanie (nie do końca zrozumiałe z nagrania) i szybko je mija.
Hartwich: prosiliśmy Bochenka o pomoc, akurat przechodził obok nas. Umył ręce, poszedł
O tym, jak wyglądało spotkanie z Bochenkiem, mówiła w środę także Hartwich. - Prosiliśmy pana Bochenka o pomoc, akurat przechodził obok nas, widział stojące krzesło, które tak naprawdę barykadowało wejście osób z niepełnosprawnościami do budynku i pytaliśmy się, czy może to wyjaśnić, czy może nam pomóc, żeby te osoby niepełnosprawne jednak weszły - przekazała.
Co odpowiedział Bochenek? - zapytała Adamek. - Nie udzielił nam pomocy, po prostu powiedział, że on nie wie, o co chodzi, umył ręce, poszedł - poinformowała.
Na uwagę, iż pojawiły się deklaracje, że sprawa będzie wyjaśnia, posłanka KO odparła: - Mam nadzieję, że pan Bochenek wyjaśni tę sprawę też tak, żeby ci rodzice, którzy protestowali tutaj w Sejmie, również byli na te komisje wpuszczani. Bo ja wczoraj usłyszałam od pani Ruseckiej, która krzyczała do mnie i powiedziała, że jest to sytuacja spowodowana przeze mnie, dlatego że był protest.
Marczułajtis-Walczak: Bochenek powiedział, że nie zna sprawy. Kłamie
- Widziałam dzisiaj pana Bochenka w telewizji, który powiedział, że on nie zna sprawy. Kłamie - mówiła Marczułajtis-Walczak. - Pokazałam wczoraj na Twitterze filmik, w którym go pytam, jak wychodził z jakiejś komisji, co on na to, że osoby z niepełnosprawnościami, które brały udział w procesie legislacyjnym w ministerstwie, dzisiaj są niewpuszczane - podkreśliła.
- Co więcej, zablokowano krzesłem drzwi obrotowe, a drzwi, które na co dzień służą osobom z niepełnosprawnościami, zostały zamknięte. I tylko osoby, które posiadały kartę, wejściówkę, mogły wejść - dodała.
Okła-Drewnowicz: złożymy skargę do marszałek Witek
Na temat sytuacji z komisji mówiły też posłanki opozycji na konferencji w Sejmie. Marzena Okła-Drewnowicz (Koalicja Obywatelska) mówiła, że "doszło do skandalicznej sytuacji". - Złożymy skargę do pani marszałek [Elżbiety - przyp. red.] Witek na przewodniczącą komisji za skandaliczne zachowanie i potraktowanie tych osób i żądamy, żeby pani przewodnicząca na kolejne posiedzenie komisji, kiedy będą procedowane poprawki, wpuściła te osoby. Tak, żeby mogły mówić o tym, co dla nich jest w życiu naprawdę ważne - dodała.
Okła-Drewnowicz przekazała, że osoby zaproszone przez jej klub nie zostały w ogóle wpuszczone do Sejmu. - Klub wystosował taką prośbę o zgłoszenie tych osób. Dostaliśmy jako klub Koalicji Obywatelskiej odmowę. Ale była tam również informacja, że każdy poseł może zgłosić w ogóle dwie osoby, żeby weszły do Sejmu. Więc ja na przykład zgłosiłam te dwie osoby. Dwie osoby, które nie protestowały tutaj w Sejmie. Był to przedstawiciel Koalicji "Na pomoc niesamodzielnym" i opiekunka, matka dziecka z niepełnosprawnością z Wrocławia - poinformowała.
- Obydwoje przyszli do biura przepustek. Niestety, decyzją pani przewodniczącej wejść nie mogli. Stała Straż Marszałkowska, która miała listę. Ci zgłoszeni przez nas (...) nie dostali żadnej wejściówki - dodała.
Kotula: kto podjął decyzję, żeby część przepustek została zablokowana?
Na tej samej konferencji Katarzyna Kotula (Lewica) wskazywała, że na posiedzenie nie została wpuszczona zarówno ta część strony społecznej, która protestowała w Sejmie, jak i ta, która brała udział w pracach nad projektem.
- Będziemy żądać od szefowej Kancelarii Sejmu wyjaśnienia, kto podjął decyzję o tym, żeby część przepustek została zablokowana. Ale także, kto podjął decyzję o tym, żeby najpierw zamknąć budynek i do budynku nie wpuścić strony społecznej, a później, żeby uwięzić stronę społeczną na parterze tego budynku. Przez kilka godzin strona społeczna nie miała możliwości podjęcia merytorycznej pracy nad ustawą - wskazywała.
Jak relacjonowała reporterka TVN24 Agata Adamek, ci, których zgłaszała Lewica, zostali wpuszczeni, chociaż nie do sali, w której odbywało się posiedzenie komisji. Mogli przysłuchiwać się obradom z sali sąsiedniej lub korytarza.
Maląg: z tego co wiem, w sposób hybrydowy połączenie było możliwe
Reporterka TVN24 zapytała minister rodziny i polityki społecznej Marlenę Maląg o powód niewpuszczenia osób z niepełnosprawnościami.
- Z tego co wiem, w sposób hybrydowy połączenie było możliwe - odparła.
Dodała, że "komisja była merytoryczna". - Zajmijmy się merytoryką, tym, co jest najważniejsze. Projekt ustawy o świadczeniu wspierającym i poprawki, które zostały wczoraj zgłoszone przez nas, mają przede wszystkim udoskonalać tę ustawę. Dla nas najważniejsze jest to, aby pozytywnie zmieniać sytuację niepełnosprawnych - przekonywała.
Pytana po raz kolejny o wtorkową sytuację, odparła: - Z tego co ja przynajmniej wiem, sposób hybrydowy był wczoraj dostępny.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24