- To skandal - mówi krótko o orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał powołanie komisji śledczej ds. nacisków za zgodne z konstytucją poseł PiS i jej członek Arkadiusz Mularczyk. Odmiennego zdania jest przewodniczący komisji Andrzej Czuma z PO, który cieszy się z werdyktu i zapowiada intensywną pracę.
Trybunał uznał, że powołanie komisji było konstytucyjne ale część zakresu jej prac jest sprzeczna z konstytucją. Za zgodne z konstytucją TK uznał samo powołanie z inicjatywy PO sejmowej komisji ds. zbadania, czy za rządów PiS w różnych sprawach dochodziło do nielegalnych nacisków na postępowania.
Co jest niezgodne z konstytucją?
Trybunał zakwestionował jednak m.in. możliwość ustalania przez komisję, czy niszczono dowody stosowania podsłuchów. Podobnie - jak kwestię czy oraz kto z rządu PiS lub władz policji, ABW czy CBA ujawniał tajemnice śledztwa dla odniesienia korzyści. Według TK, nie może to leżeć w zakresie i być celem prac komisji śledczej.
TK uznał, że gdyby w dotychczasowej pracy komisja śledcza ds. nacisków zebrała materiały dotyczące kwestii uznanych za wykraczające poza jej zakres, zobowiązana jest do usunięcia ich z akt sprawy.
Trybunał przypomniał, że komisja ma doprowadzić do zbadania, czy członkowie Rady Ministrów nie dopuścili się nielegalnego wpływu na wskazane podmioty. - Takie określenie zakresu działania komisji nie narusza konstytucyjnej zasady równości, a co więcej, ma być gwarancją rzeczywistej kontroli działań egzekutywy przez legislatywę - uznał TK.
Nie było jednomyślności
Pięcioro z 15 sędziów TK złożyło zdania odrębne do wyroku. Maria Gintowt-Jankowicz, Teresa Liszcz, Zbigniew Cieślak, Mirosław Granat i Wojciech Hermeliński chcieli uznania, że komisja śledcza ma zbyt szeroki zakres i zakwestionowania jej konstytucyjności w szerszej części.
Gintowt-Jankowicz powiedziała, że TK uznając konstytucyjność uchwały Sejmu w tej części, "zerwał z dorobkiem orzeczniczym", który w 2006 r. właśnie z powodu niedookreślenia zakresu komisji śledczej ds. banków uznał ją za niekonstytucyjną. Zgodził się z tym również Cieślak. Liszcz uznała zaś, że uchwała o powołaniu komisji nie ma charakteru generalnego aktu prawnego, nie powinna więc nawet być przedmiotem kontroli TK. Wyrok jest ostateczny i wejdzie w życie po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.
Mularczyk: kontrowersyjna decyzja
Przewodniczący komisji Andrzej Czuma powiedział podziela zastrzeżenie Trybunału. - Badamy jedynie, czy ktoś z rządu PiS czy szefów służb używał ich do działalności niezgodnej z prawem - zaznaczył. Podkreślił też, że komisja nie ma na celu dublowania postępowania prokuratury.
Innego zdania jest poseł Mularczyk. - Trybunał tak naprawdę stwierdził, że nie można badać przecieku w sprawie afery gruntowej - stwierdził. Jego zdaniem, wyrok jest "niezwykle kontrowersyjny" i "skandaliczny".
Mularczyk skrytykował także fakt, że sędzią - sprawozdawcą w TK był prof. Andrzej Rzepliński. - Był on zgłaszany na Rzecznika Praw Obywatelskich przez PO i wielokrotnie krytykował rząd PiS i działania CBA - przypomniał, sugerując jego nieobiektywność.
PiS skarży, PO przyspiesza
Uchwałę powołującą komisję śledczą zaskarżyła grupa posłów PiS. Wnosili oni o uznanie, że uchwała wykracza poza konstytucyjny wymóg określoności sprawy do zbadania przez komisję, narusza zasadę równości wobec prawa i domniemania niewinności. Reprezentujący Sejm posłowie PO wnosili o uznanie, że uchwała nie narusza konstytucji. Takie samo zdanie zaprezentowali przedstawiciele Prokuratora Generalnego.
Powołana w styczniu z inicjatywy PO komisja śledcza bada sprawę zarzutu nielegalnego wywierania wpływu przez członków rządów, komendanta głównego policji, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na funkcjonariuszy policji, CBA, ABW i prokuratorów w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków.
Komisja przesłuchała już ponad 30 świadków. W zeszłym tygodniu, nie czekając na wyrok TK, komisja przystąpiła do badania afery gruntowej. W związku z tym przesłuchano kluczowych świadków - Janusza Kaczmarka, Andrzeja Leppera i Zbigniewa Ziobrę.
Źródło: PAP