Okęcie pęka w szwach. Gdzie do czasu powstania centralnego lotniska w Baranowie ma być zapasowe lotnisko dla Warszawy? Najprawdopodobniej nie będzie to bliżej położony Modlin, ale Radom. Tak chcą zarządzające Okęciem władze Portów Lotniczych, które - co ciekawe - są też współwłaścicielem Modlina.
Port lotniczy w Radomiu powstał w 2014 roku. Jednak ostatni rejsowy samolot wyleciał stąd do Lwowa w październiku ubiegłego roku. I już nie wrócił. Lotnisko stoi puste, chociaż zatrudnia pracowników. - To około 120 osób, którzy są potrzebni, żeby utrzymać certyfikat lotniska, bo nasze lotnisko jest certyfikowanym lotniskiem użytku publicznego - tłumaczy Radosław Witwicki, prezydent Radomia wybrany z poparciem Platformy Obywatelskiej.
Irlandczycy operują z Modlina
Radom musi dopłacać do nieczynnego lotniska z publicznych pieniędzy. W 2016 roku strata wyniosła prawie 24 miliony złotych. Prezydent Witwicki płaci i krytykuje swojego poprzednika z Prawa i Sprawiedliwości, który był pomysłodawcą radomskiego portu lotniczego. - Ta decyzja była głęboko nieprzemyślana - mówi prezydent Radomia. Lotnisko w Radomiu, które nie przez cztery lata nie przyciągnęło na dłużej żadnej linii lotniczej, ma zostać rozbudowane. A dokładniej, zburzone i jeszcze raz wybudowane. Za przynajmniej 800 milionów złotych. Warszawa i całe Mazowsze - poza lotniskiem Okęcie imienia Fryderyka Chopina - korzysta z mniejszego portu w Modlinie. Latają z niego samoloty Ryanaira. - Lotnisko rozwija się bardzo szybko i dynamicznie. W tym roku obsłużymy ponad 3 miliony pasażerów. Mamy pomysły na inwestycje - argumentuje Marcin Danił, wiceprezes Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin. Danił przekonuje, że to Modlin, a nie Radom, powinien być drugim lotniskiem dla portu w Warszawie. Po pierwsze: działa. Po drugie: chce się rozwijać. Jednak jakakolwiek próba rozbudowy portu w Modlinie jest skutecznie blokowana. - Trudno nam pojąć, że jeden z właścicieli, czyli Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" działa na szkodę spółki, blokując jej rozwój - mówi wiceprezes Danił.
Państwowe spółki blokują rozwój Modlina
Żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, trzeba przyjrzeć się udziałowcom Modlina. Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" ma 30 procent udziałów. Agencja Mienia Wojskowego, którego szefa wybiera premier, 34 procent. Po drugiej stronie jest Województwo Mazowieckie, w którym rządzi koalicja PO-PSL (30 procent udziałów) i gmina Nowy Dwór Mazowiecki (prawie 5 procent udziałów). Brak zgody jednego udziałowcy powoduje, że inwestycja jest sparaliżowana, a paraliż może oznaczać duże problemy. Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR zauważa, że w nieremontowanym lotnisku w którymś momencie może dojść do sytuacji, że ze względów bezpieczeństwa Urząd Lotnictwa Cywilnego zamknie chociażby drogi kołowania albo ograniczy korzystanie z nich.
Furgalski twierdzi, że lotnisko można zamknąć ze względów politycznych, ale jako powód takiej decyzji podawać kwestie techniczne i związane z bezpieczeństwem. Prezes PPL Mariusz Szpikowski, który chce zainwestować w Radom, a blokuje decyzję o wzięciu przez port w Modlinie 60 milionów złotych pożyczki, tłumaczy, że ma ku temu merytoryczne powody. - Na operacjach tego lotniska (Modlina - red.) zarabia Ryanair, czyli jedyny przewoźnik tam operujący. W efekcie wszystkie pieniądze kierowane na rozwój trafiają w dużej mierze do kieszeni tego przewoźnika - twierdzi Szpikowski. Ryanair za każdego pasażera płaci lotnisku w Modlinie 6 złotych i jest to jedna z najniższych opłat w kraju. - Pomysł na biznes jest taki, że głównie zarabiamy na usługach pozalotniczych, czyli na parkingu, restauracji oraz na duty free, czyli sprzedaży kosmetyków i alkoholi. W strukturze przychodów relacja jest taka: 60 procent to usługi pozalotnicze, a 40 lotnicze - tłumaczy nam Marcin Danił.
Pasażer patrzy na cenę i dojazd
Prezes PPL, który zarządza lotniskiem Okęcie, przekonuje, że - przynajmniej na razie - jest miejsce dla dwóch lotnisk: Radomia i Modlina. - Ze względu na uwarunkowania komercyjne również korzystne jest to, żeby Ryanair nadal operował z lotniska w Modlinie - przekonuje Szpikowski. Lotnisko w Modlinie miałoby działać przynajmniej do 2027 roku, czyli do otwarcia centralnego portu komunikacyjnego w Baranowie. Dla pasażera liczy się przede wszystkim cena i szybkość dojazdu do portu lotniczego. Porównaliśmy dojazd do lotniska w Radomiu z dojazdem do Modlina. Ten drugi port leży 40 kilometrów od centrum stolicy. Radom - 104 kilometry. Dojazd pociągiem do Radomia zajmuje godzinę i czterdzieści minut. Ale żeby dotrzeć do lotniska, trzeba pokonać jeszcze 5 kilometrów samochodem lub autobusem. Dojazd pociągiem do Modlina z przesiadką na autobus, bo nie ma jeszcze kolejowego połączenia z lotniskiem, zajmuje w sumie godzinę i dziesięć minut. - Do lotniska w Modlinie możemy też przyjechać samochodem i autobusem. Za chwilę będziemy mogli przyjechać pociągiem, bo Polskie Linie Kolejowe budują do nas bezpośrednie połączenie. A od Warki do Radomia przez 45 kilometrów pociągi jeżdżą tylko jednym torem - argumentuje Marcin Danił.
Milionowa analiza
Za przebudową lotniska w Radomiu lobbują wpływowi politycy PiS z tego regionu: Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera, oraz Adam Bielan, wicemarszałek Senatu.
Zdaniem tego drugiego "komunikacja z Radomiem z roku na rok się poprawia". - W tym roku będzie oddany ważny odcinek obwodnicy Radomia S7, a za dwa lata będzie kolejny odcinek drogi S7. Również za dwa lata będzie przejezdna S8 - mówi Bielan. Decyzja o wyborze portu zapasowego dla lotniska Okęcie została podjęta na podstawie raportu przygotowanego przez brytyjską firmę projektową Arup na zlecenie Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze". Prezes Szpikowski przekazał, że "wszystkie raporty" dotyczące wyboru zapasowego lotniska dla Warszawy kosztowały ponad milion złotych. Arup udowadnia, że to port w Radomiu, a nie Modlinie, można szybciej i taniej rozbudować. Eksperci tej firmy przekonują, że w Modlinie musiałaby powstać nowa droga startowa, drogi kołowania, nowe stanowiska postojowe i dwie płyty do odladzania samolotów. Z raportu wynika jednak, że podobne, a nawet większe zmiany trzeba byłoby wprowadzić w Radomiu.
"Dla Modlina te koszty zostały napompowane"
Prezes Szpikowski - powołując się na raport - tłumaczy, że za 425 milionów złotych przez 20 miesięcy udałoby się wybudować w Radomiu infrastrukturę dla 3 milionów pasażerów obsługiwanych przez loty czarterowe. Przez kolejne dwa lata za 467 milionów złotych można zbudować infrastrukturę dla jeszcze 6 milionów pasażerów, przede wszystkim tanich linii lotniczych. - W Modlinie mogliśmy ten efekt uzyskać po dopiero czterech latach kosztem miliarda 45 milionów złotych - wskazuje prezes PPL. Kierownictwo portu w Modlinie poddaje pod wątpliwość wiarygodność analizy. - Dla Modlina te koszty zostały napompowane. W przypadku Radomia skalkulowano to tak, żeby kosztował jak najmniej - wskazuje Marcin Danił. Budowa lotniska w Radomiu to ryzyko, bo żadne analizy i przepisy nie mogą zmusić linii lotniczych do latania z wyznaczonego lotniska.
Autor: ptd/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24