Senator Tomasz Misiak, który opuścił PO po zarzutach o nieetyczne łączenie polityki z biznesem, chce wrócić do partii - informuje "Gazeta Wyborcza". Wspiera go część kolegów z Platformy na Dolnym Śląsku.
Kilka dni temu Misiak opublikował na swojej stronie internetowej pismo od ministra skarbu Aleksandra Grada: "Rada nadzorcza Agencji Rozwoju Przemysłu (...) stwierdziła, iż postępowanie w celu wyboru firmy mającej świadczyć usługi szkoleniowo-doradcze dla pracowników stoczni zostało przeprowadzone zgodnie z prawem i nie wystąpiły w tym procesie uchybienia" - pisał minister.
Misiak nazwał to pismo "epilogiem sprawy". - To oznacza, że mówiłem prawdę. Nie miałem wpływu na to, że Work Service dostał kontrakt. Chciałbym wrócić do Platformy Obywatelskiej. To ostatecznie oczyściłoby moje imię. Najpierw jednak chcę uporządkować swoje sprawy biznesowe. Ta sytuacja nauczyła mnie bowiem, że nieważne czy jest się winnym, czy nie, polityki nie należy łączyć z biznesem - tłumaczy w rozmowie z "GW".
Polityk już wcześniej zapowiadał, że pozbędzie się akcji w firmie Work Service. Teraz ocenia, że cała operacja zajmie mu około czterech miesięcy. Zapowiada, że wtedy złoży wniosek o ponowne przyjęcie do PO.
Nie widzą przeszkód
W partii na Dolnym Śląsku Misiak ma duże wsparcie - pisze "GW". Wałbrzyski senator Roman Ludwiczuk, wiceszef krajowego sądu koleżeńskiego PO, w marcu przekazywał przewodniczącemu klubu parlamentarnego partii rezygnację Misiaka. Dziś o sprawie mówi tak: - Tomek od początku podkreślał, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Wielu mu nie wierzyło, ale dziś okazuje się, że nie kłamał. Decyzję o powrocie musi podjąć sam, ale nie widzę przeszkód, aby dać mu taką szansę. W podobnym tonie wypowiadają się inni działacze dolnośląskiej PO.
Marcowa afera
Misiak oddał partyjną legitymację PO w marcu - przypomina "GW". Wtedy wyszło na jaw, że firma Work Service, w której senator Misiak posiada udziały, zdobyła lukratywny kontrakt na organizację szkoleń dla zwalnianych pracowników stoczni w Gdyni i Szczecinie. Misiak jako parlamentarzysta pracował nad specustawą stoczniową, która m.in. regulowała zasady pomocy zwalnianym pracownikom. Senator od początku zarzekał się, że nie wpływał na treść ustawy. Mimo to po wybuchu całej sprawy premier Donald Tusk zapowiedział usunięcie Tomasza Misiaka z partii i klubu parlamentarnego PO. Senator zrobił to sam.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24