Prawnicy zarzucają ministerstwu sprawiedliwości, że narusza prawo - donosi "Rzeczpospolita". Chodzi o zwlekanie z odpowiedzią na odwołania osób, które nie zdały egzaminu na aplikacje. Czy młodzi prawnicy będą doskonalić swe umiejętności ścigając ministra na drodze sądowej?
Egzaminy odbyły się we wrześniu. Odwołania od ich wyników złożyło ponad 900 osób, które nie uzyskały na teście wymaganej liczby punktów. Do tej pory Ministerstwo Sprawiedliwości rozpatrzyło 500 odwołań, reszta, czyli 400 osób, ciągle żyje w niepewności - pisze "Rz".
Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego resort sprawiedliwości ma 30 dni na rozpatrzenie odwołania. "W uzasadnionych wypadkach" termin ten można przedłużyć, wyznaczając inny. Jednak ministerstwo tego nie zrobiło.
–W piśmie z MS była mowa o tym, że rozpatrzenie każdego odwołania wymaga czasu, nie podano w nim
jednak, kiedy możemy liczyć na rozstrzygnięcie, mimo że do tego zobowiązuje prawo – mówi gazecie jedna z oczekujących, Izabela Chmielewska.
Tymczasem czas dla młodych prawników ma znaczenie. Część z nich – zakładając, że decyzja będzie negatywna – zamierza odwoływać się od niej do sądu administracyjnego. – W sytuacji tak dużej zwłoki nie zdążymy przejść całej sądowej procedury odwoławczej przed ogłoszeniem i przeprowadzeniem kolejnej tury egzaminów. Dla wielu z nas będzie to oznaczało ponowne zdawanie egzaminu – mówi Chmielewska.
Dyrektor Departamentu Nadzoru nad Aplikacjami Prawniczymi Iwona Kujawa, tłumaczy "Rz", że odwołania są cały czas rozpatrywane, jednak ich gruntowna analiza wymaga czasu. Może to zająć jeszcze dwa, trzy miesiące. Na pytanie, dlaczego MS nie ustaliło nowego terminu, nie chce jednak odpowiadać.
To, że minister narusza przepisy k.p.a., jest oczywiste dla sędzi Ireny Kamińskiej. – Jeżeli organ nie może rozpatrzyć sprawy w terminie, powinien wskazać nowy, w którym sprawa będzie załatwiona. Inaczej można złożyć skargę na jego bezczynność. Najpierw jednak wezwałabym ministra do usunięcia naruszenia prawa, a potem złożyłabym skargę do sądu administracyjnego na bezczynność – radzi na łamach dziennika sędzia Kamińska.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24