Skrajnie wyniszczający narkotyk - metamfetaminę - przestępcy coraz śmielej wprowadzają do Polski. Od "mety", zwanej też kryształem, wypadają włosy, zęby, sinieje skóra. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pobudza tak, że niektórzy nie śpią po niej nawet dwa tygodnie. Mają tak silny szczękościsk, że kruszą zęby. Z nieśmiałych stają się duszą towarzystwa. To skutki metamfetaminy. - Po tym jakoś czułem się jak młody bóg, była jakaś moc, nie musiałem spać. Nie musiałem jeść - wspomina 20-letni Dariusz. I chociaż od amfetaminy różni ją tylko jedna cząstka, sieje dużo większe spustoszenie. Pojawiają się "dziury w głowie", halucynacje i paranoje.
"Małe, mobilne laboratoria"
W Stanach Zjednoczonych to prawdziwa plaga, stąd popularność kampanii społecznych pokazujących ludzi "przed" i "po". Metamfetamina nazwana też metą lub kryształem, bo taką ma właśnie formę, czy piko, to już jednak nie tylko amerykański problem. Jest coraz popularniejsza w Europie, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Skandynawii. Jest też coraz bardziej obecna w Polsce. Według informacji oficera operacyjnego straży granicznej u nas w produkcji wyspecjalizowali się Azjaci, ci sami, którzy kiedyś zajmowali się marihuaną. - Są to małe laboratoria, które w każdej chwili są bardzo mobilne, bo można je przenieść z miejsca na miejsce. I zacząć produkcję w zupełnie innym miejscu - opowiada oficer operacyjny straży granicznej.
Czasem zostają po nich tylko laboratoryjne kolby i maski przeciwgazowe, takie jakich przy produkcji metamfetaminy używał główny bohater serialu "Breaking Bad".
Uzależnionych w Polsce nie brakuje
Według policji Polska wciąż jest bardziej krajem transferowym niż odbiorcą.
W ośrodku Monar w Wyszkowie można się przekonać jednak, że polskich użytkowników nie brakuje, szczególnie na południu kraju.
Autor: nsz//rzw / Źródło: tvn24