Tych aktów oskarżenia, które on sporządzał, było niewiele, a osoby (nimi objęte) nie były ukarane prawomocnym wyrokiem sądu - mówiła rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek po poniedziałkowej konferencji Stanisława Piotrowicza. Oceniła, że to świadczy o tym, iż Piotrowicz nie był "takim prokuratorem stanu reżimowego".
Piotrowicz na wcześniejszej konferencji prasowej w Sejmie podkreślił, że jest dziś tym, który jest najbardziej w państwie atakowany. - Nie przypadek to sprawił, że jestem atakowany za to właśnie teraz, kiedy stałem się twarzą w walce o wprowadzenie ładu konstytucyjnego w Trybunale Konstytucyjnym - oświadczył. Jego argumenty nie przekonały polityków PO i Nowoczesnej. Ponowili żądanie ustąpienia Piotrowicza z eksponowanych funkcji, w tym z szefowania sejmowej komisji sprawiedliwości. - Człowiek, który pracował w aparacie opresji, stroi się dzisiaj w piórka obrońcy opozycji - ocenili.
Komentując krytykę ugrupowań opozycyjnych pod adresem Stanisława Piotrowicza, rzeczniczka PiS Beata Mazurek powiedziała, że "buta, cynizm, arogancja to są atrybuty opozycji, która nimi epatuje od momentu, kiedy wygraliśmy wybory". - To, że jesteśmy atakowani przez opozycję, szczególnie przez Platformę Obywatelską, mnie to kompletnie nie dziwi - mówiła.
Zarzuciła PO, że sama toleruje w swoich szeregach byłych członków PZPR czy tajnych współpracowników służb z czasów PRL.
"Dlaczego zmienił zdanie?"
Wyjaśnienia i dokumenty, jakie przedstawił Stanisław Piotrowicz, Mazurek uznała za przekonujące. Chodziło m.in. o podpisany przez Piotrowicza akt oskarżenia wobec działacza opozycji Antoniego Pikula.
- Akt oskarżenia przygotowywał prokurator wojskowy, a nie poseł Piotrowicz. Dla mnie jest to wyjaśnienie ważne, dające obraz sytuacji, która wytworzyła się wokół jego osoby w kontekście tego, o czym mówił pan Pikula (w rzeczywistości Pikul - red.) - powiedziała rzeczniczka.
Jak dodała, nie rozumie dlaczego były opozycjonista zmienił zdanie. - Najpierw chwalił posła Piotrowicza, a teraz go gani. Chciałabym też poznać argumentację drugiej strony, dlaczego tak się dzieje - kontynuowała.
Przekonywała, że właśnie w wyniku działań Piotrowicza dokumenty dotyczące Pikula zostały zwrócone do sądu, a akt oskarżenia przedstawił w końcu prokurator wojskowy, a nie Piotrowicz. - Trudno mieć zarzuty do niego, że przygotował taki akt (oskarżenia), który nie znalazł uznania w oczach sądu - mówiła. - Ja bym traktowała to jako jego plus, a nie minus - dodała.
- Zastanawiam się, co jest gorsze: czy bycie prokuratorem, który tworzy taki akt oskarżenia, że ludzie nie zostają oskarżani, czy być tajnym współpracownikiem bezpieki i formować Platformę Obywatelską, która dzisiaj staje się "wielkim" obrońcą demokracji - pytała.
Co robił 30 lat temu?
Wyraziła zdziwienie "bezpardonowym" atakiem na byłego prokuratora i zarzutami, że powinien pamiętać, co robił w czasach PRL. - Życzę wszystkim powodzenia, jeśli pamiętali, co robili 30 lat temu. Ja mimo tego, że jestem osoba dorosłą, to gdyby mnie o to ktoś zapytał, co ja robiłam 30 lat temu, to bym nie pamiętała - mówiła Mazurek.
Tłumaczyła, że aktów oskarżenia, które sporządzał Piotrowicz, było niewiele. - Gdyby on rzeczywiście był takim prokuratorem stanu reżimowego, że nagminnie by te akty sporządzał, byłoby ich niesamowicie dużo, to by pewnie pamiętał - broniła klubowego kolegi. Zauważyła, że podpisał tylko dwa akty oskarżenia "i one skończyły się tym, że jednak osoby nie były ukarane prawomocnym wyrokiem sądu".
- To mamy do niego o to zarzuty? Że sporządził akt oskarżenia taki, na podstawie którego ludzie wrócili do domu albo nie byli skazani prawomocnymi wyrokami sadu? - pytała Mazurek.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24