- Brzydzę się nim, życzę mu jak najgorzej – mówiła w „Teraz My!” Alicja B., ofiara swojego ojca, który gwałcił ją i bił od 14. roku życia. Dziewczyna o swój dramat obwinia również swoją matkę. – Ona też powinna znaleźć się na ławie oskarżonych – mówiła Alicja. – Gdyby chciała, mogłaby to przerwać – oceniła dziewczyna.
Jak przyznała w „Teraz My!” Alicja B., jej ojciec z całą pewnością z całą pewnością zasługuje na miano „polskiego Fritzla”. – Czuję do niego wstręt i odrazę – mówiła ofiara Krzysztofa B. Dziewczyna opowiadała, jak czuje się na jego procesie. - Siedzę naprzeciwko niego, ale staram się na niego nie patrzeć – mówiła. Przyznała, że dla niej bez znaczenia jest to, czy jej oprawca jest na sali, czy nie. – Podchodzę do tego z dystansem, dam sobie radę – stwierdziła.
Alicja B.: Matka na ławę oskarżonych
Dziewczyna wycelowała potężne działa w swoją matkę. Według Alicji B., kobieta „jeśli tylko by chciała, mogłaby przerwać jej piekło”. A tymczasem – jak relacjonowała – kiedy kobieta znalazła pamiętnik z opisami wszystkich brutalnych gwałtów, zaniosła go do ojca. – Powinna była zanieść go policji – mówiła Alicja B. Dziewczyna przyznała, że jej matka powinna siedzieć na ławie oskarżonych wraz z ojcem. – Dałoby to jej nauczkę od życia – stwierdziła. – Ona chciała się zgodzić na to, żebym żyła z nią w takim trójkącie: ja, ojciec i ona – mówiła. Według dziewczyny, „jej matka dałaby wszystko, żeby cofnąć czas i żeby ojciec nie był w więzieniu”.
Dziewczyna miała ze swoim ojcem dwoje dzieci. Jedno z nich urodziło się w lutym w 2005 roku we wrocławskim szpitalu, a dwa lata później przyszło na świat drugie - tym razem w szpitalu w Siemiatyczach. W obu przypadkach dziewczynie w szpitalu towarzyszył ojciec. Kobieta – jak wyznaje - pod presją ojca, zostawiła dzieci w szpitalu i zrzekła się praw do nich.
Ćwiąkalski: Ona mogła to przerwać w każdej chwili
Dlaczego podczas pobytu w szpitalu nie zdecydowała się powiedzieć o swoim dramacie? – Komu miałam powiedzieć, lekarzom? Zapytaliby go, a on by wszystkiego się wyparł. Nie miałabym szans - mówiła w „Teraz My!” Alicja. Dziewczyna stwierdziła, że „bała się ojca, bo był bardzo porywczy”. - Jakbym wróciła do domu, miałabym piekło – powiedziała. Jej matka milczała również z tych samych względów.
Obecny w studio były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski stwierdził, że „nie musiało to trwać sześć lat”. – Ona mogła to przerwać w każdej chwili. Nie ma dla mnie argumentów, że matka się bała – mówił Ćwiąkalski, który stwierdził, że „matka nie mogła się bać, bo jest odpowiedzialna za nieletnie dziecko”. Poza tym – zdaniem byłego ministra – było wiele możliwości ujawnienia prawdy. – Ta dziewczyna przebywała z chłopakiem, któremu się pewnie zwierzyła. Jego rodzina mogła zareagować– mówił. – Szpital także mógł zareagować – twierdził Ćwiąkalski, który przypomniał, że „lekarze powiadamiają policję o pobitych dzieciach”. Zdaniem Ćwiąkalskiego, nie jest argumentem to, że ojciec mógł wszystkiego się wyprzeć. – Są przecież badania DNA – powiedział.
12-latek na procesie
Dziewczyna stwierdziła też, że ma żal do swojej matki o to, że przyprowadziła na salę rozpraw jej 12-letniego brata. – Nie powinien być tam obecny, to była dla niego trauma – mówiła. – On źle się uczy, ma problemy, ale matka mu nie pomoże. Ona go nawet nie przytuli, bo dba tylko o siebie - twierdziła Alicja. Zbigniew Ćwiąkalski stwierdził, że zaskakujący jest fakt, iż sąd zezwolił na udział w procesie 12-letniego brata Alicji B. - 12-letnie dziecko nie powinno w nim uczestniczyć, tym bardziej że jest bratem pokrzywdzonej - mówił były minister.
"Donald Tusk dużo gada, a mało robi"
Alicja B. przyznała również, że nie dostała od państwa żadnej pomocy. – Donald Tusk dużo gada, a mało robi – oceniła. Kobieta wyznała, że „gdyby nie zwykli ludzie”, nie otrzymałaby żadnej pomocy. – Zostałam pozostawiona sama sobie. Gdyby nie ludzie, dalej bym mieszkała w Grodzisku – mówiła Alicja B. Dziewczyna przyznała jednak, ze wraz z bratem i matką przeszli dwumiesięczną terapię. – Ale ona była sponsorowana przez zwykłych ludzi – mówiła.
Według Zbigniewa Ćwiąkalskiego, na pewno była możliwość bezpłatnej pomocy psychologów w ramach pomocy opieki społecznej. Dlaczego więc Alicja jej nie otrzymała? Według byłego ministra, ta sytuacja mogła wynikać z niewiedzy. Według niego, powinna być większa aktywność państwa w informowaniu o możliwości pomocy.
Alicja B. w „Teraz My!” ujawniła także, dlaczego zdecydowała się na wywiady i występy przed kamerami. – Chcę pomóc innym dziewczynom, które są w takiej sytuacji jak ja – mówiła. – Chcę dodać im odwagi, żeby nie czekały na zgłoszenie – powiedziała.
"Fritzl z Podlasia"
46-letniego Krzysztofa B. z okolic Siemiatycz nazwanego przez media "Fritzlem z Podlasia" oskarża się o to, że przez 6 lat gwałcił i więził córkę, a także psychicznie i fizycznie znęcał się nad rodziną. Wraz z 46-letnim Krzysztofem B. na ławie oskarżonych zasiada trzech innych mężczyzn, w tym jego brat, którym zarzucono udział w najściu na dom narzeczonego córki, do którego kiedyś uciekła maltretowana i gwałcona dziewczyna. (CZYTAJ WIĘCEJ)
We wrześniu zeszłego roku dziewczyna zgłosiła się na policję w towarzystwie swojej matki. Opowiedziała o gwałtach, więzieniu i przemocy, które trwały od momentu, gdy skończyła 14 lat. Ojciec próbował uciec, kiedy policja zaczęła śledztwo. Rozpoczęto ogólnopolskie poszukiwania, które zakończyły się ujęciem mężczyzny w Siedlcach. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzutów.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn