To jest to dla mnie sytuacja zaskakująca - przyznała w TVN24 Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego, odnosząc się do decyzji o zakończeniu urlopu bezpłatnego i powrocie do pracy prezesa Najwyższej Izby Kontroli. W środę CBA zakończyło kontrolę jego oświadczeń majątkowych, wobec których pojawiły się wątpliwości.
Marian Banaś poinformował w wydanym w czwartek oświadczeniu, że zakończył urlop bezpłatny i przystąpił do wykonywania obowiązków w NIK. Zadeklarował, że będzie "przeciwstawiał się wszelkim próbom ataku na jego osobę jako Prezesa Najwyższej Izby Kontroli".
Banaś udał się na bezpłatny urlop pod koniec września, po emisji reportażu "Superwizjera" TVN, który wskazał na wątpliwości dotyczące oświadczeń majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli.
W środę Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło trwającą od 16 kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych prezesa NIK. Biuro poinformowało w komunikacie, że szef Najwyższej Izby Kontroli ma siedem dni "na zgłoszenie uwag do zastrzeżeń CBA, które nie zostały wyjaśnione w trakcie trwania kontroli oświadczeń majątkowych".
"Podejście czysto formalistyczne"
Decyzję Banasia o powrocie do pracy skomentowała w czwartek w TVN24 Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego.
Przyznała, że ta decyzja ją "zaskoczyła". Dodała, że wyobrażała sobie, że szef NIK wróciłby do pracy, jeżeli CBA oświadczyłoby, że nie ma zastrzeżeń. - Wtedy mogą pozostać jakieś zastrzeżenia obywateli, dziennikarzy, czy tego typu zachowania rzeczywiście były etyczne - mówiła.
Natomiast jeżeli - jak dodała - "jest tak, że w tej sytuacji CBA mówi: mamy zastrzeżenia, zgodnie z prawem jest siedem dni na ustosunkowanie się przez pana ministra do tych zastrzeżeń, jednocześnie nie jest podane do wiadomości publicznej, jakiego typu są to zastrzeżenia (...) i pan minister Banaś wraca do pracy, to jest to dla mnie sytuacja zaskakująca".
Kopińska przyznała, że szef NIK "nie musiał iść na urlop bezpłatny". - Niemniej, jeżeli już w ten sposób się zachował i był chwalony przez absolutnie wszystkich przedstawicieli partii rządzącej, że to jest właściwe zachowanie, to według mnie powiedzenie, że w tej chwili kontrola się zakończyła, jest takim podejściem czysto formalistycznym - oceniła. Powtórzyła, że kontrola zakończyła się zastrzeżeniami.
Dodała, że "teraz jest moment na odpowiedź na te zastrzeżenia i potem będą jakieś wnioski".
Kopińska: ja bym opublikowała wszystkie oświadczenia
W latach 2015-2019 Banaś był kolejno wiceministrem i ministrem finansów, a w sierpniu został prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Jak pisał Konkret24, w ciągu tych pięciu lat, z racji pełnionych funkcji, Banaś złożył osiem oświadczeń o stanie majątkowym, z czego pięć jest dostępnych dla wszystkich w sieci. Dokumentów za lata 2017 i 2018 r., złożonych do Ministra Finansów, nie ma na stronie resortu. Nie jest znane również oświadczenie złożone 5 września pierwszej prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzacie Gersdorf. Trafiło tam po objęciu przez Banasia fotela prezesa Najwyższej Izby Kontroli.
Kopińska zaznaczyła, że zgodnie z prawem, jeżeli minister albo wiceminister nie jest parlamentarzystą, "nie ma obowiązku ujawniania swoich oświadczeń". - Te oświadczenia składa, natomiast ujawnia, jeśli tego zażąda urząd, który ma do tego prawo lub jeśli on sam uzna, że chce je ujawnić - dodała. Zauważyła jednak, że jeżeli dana osoba "zajmuje bardzo eksponowane stanowisko i są publicznie postawione zastrzeżenia (...) i nawet jeśli ludzie z jej otoczenia twierdzą, że ta sytuacja wymaga wytłumaczenia, (...) to ja bym po prostu opublikowała (oświadczenia - red.) mówiąc: proszę bardzo, nie mam nic do ukrycia".
"Oświadczenia ministrów i wiceministrów powinny być jawne"
Zgodnie z ustawą o NIK prezesa Izby - na wniosek marszałka Sejmu lub grupy co najmniej 35 posłów - powołuje Sejm bezwzględną większością głosów za zgodą Senatu. Kadencja prezesa NIK trwa sześć lat. Sejm odwołuje prezesa NIK jeżeli: zrzekł się on stanowiska, uzna, że stał się on trwale niezdolny do pełnienia obowiązków na skutek choroby, został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa, złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu, jeżeli Trybunał Stanu orzekł w stosunku do niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.
Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego pytana, czy trzeba zmienić ustawę o NIK, oceniła, że obecne zapisy są "właściwe".
Podkreśliła, że "przynajmniej w teorii" osoba zajmująca tę pozycję powinna kontrolować aktualną władzę.
- W związku z tym ona nie może być odwoływalna przez tę władzę - dodała.
Natomiast, jej zdaniem, oświadczenia majątkowe ministrów i wiceministrów powinny być jawne. - W tej chwili mamy sytuację taką, że oświadczenie majątkowe przedszkolanki, dyrektorki przedszkola jest jawne, a oświadczenie majątkowe ministra, premiera, prezydenta jest niejawne. I to trzeba przede wszystkim zmienić - podkreśliła Kopińska.
- Gdyby te wszystkie oświadczenia od początku były jawne, to cała ta sytuacja byłaby zdecydowanie inna i być może nie podjęto by takiej decyzji, aby powołać pana ministra na te eksponowane stanowiska - zauważyła.
Sprawa Banasia
W wyemitowanym 21 września reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się kamienicy w krakowskim Podgórzu, którą do oświadczeń majątkowych wpisywał Marian Banaś. Trafił na prowadzony tam hotel na godziny i spotkał przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem.
Wspomniany przestępca odbył przy dziennikarzu rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Banasiem. Po publikacji reportażu prezes NIK tłumaczył, że wynajął kamienicę synowi tego mężczyzny. - To nie jest mój żaden dobry znajomy, ja nie utrzymuję żadnych bliższych kontaktów z tamtym środowiskiem. Ten, którego pokazano w "Superwizjerze", to jest ojciec młodego człowieka, który wynajął mój dom pod działalność hotelarską - odpowiedział Banaś.
W tym samym wywiadzie Banaś tłumaczył, dlaczego zdecydował się wynająć kamienicę kamienicę za 5 tysięcy miesięcznie. - Ta niższa cena wzięła się stąd, że ta kamienica miała być kupiona na podstawie umowy przestępnej. W finale później, już przy rozliczeniu, ta cena miała być wyrównana - przekonywał w telewizji państwowej Banaś.
Posłowie klubu Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej informowali we wtorek, iż "weszli w posiadanie informacji, że na biurko marszałek Sejmu Elżbiety Witek trafiła rezygnacja pana prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia". Niedługo później marszałek Witek zaprzeczyła tym doniesieniom. W środę dementi w sprawie dymisji wydała też NIK.
Miał odmówić podania się do dymisji
Według ustaleń "Rzeczpospolitej" zgodnie z decyzją władz PiS Marian Banaś miał złożyć we wtorek, do godziny 12. dymisję. Sprawa miała być "przesądzona i ostateczna", ale zdaniem rozmówców "Rzeczpospolitej" szef NIK miał się sprzeciwić. Jak napisał dziennik, miał oznajmić, że nie odejdzie ze stanowiska, bo nie ma sobie nic do zarzucenia.
Autor: js, akr/adso / Źródło: TVN24, PAP