- Jaki scenariusz realizuje Jarosław Kaczyński? W czyim interesie działa? - pytał Radomir Szumełda z Komitetu Obrony Demokracji we "Wstajesz i wiesz" w TVN24. - Staram się być rzecznikiem emocji tych ludzi, którzy przychodzą na demonstracje (...) Znowu jest trochę tak jak było w PRL-u, jest wspólny wróg, wspólny wróg łączy - dodawał.
Od soboty rano dziennikarze nie mają wstępu do Sejmu. Posłowie opozycji wciąż protestują w sali plenarnej. Jest to ich odpowiedź na trwający od piątku kryzys sejmowy. W niedzielę wieczorem przebywający w parlamencie posłowie otrzymali od straży marszałkowskiej pismo z rozporządzeniem informujących ich, że nie mogą przebywać w sali plenarnej, gdy nie odbywa się posiedzenie Sejmu.
Radomir Szumełda z Komitetu Obrony Demokracji w programie "Wstajesz i wiesz" mówił o obecnych wydarzeniach pod Sejmem. Jak relacjonował, dzisiaj o 1 w nocy przed Sejmem było ok. 50 osób "tych najwierniejszych, najdzielniejszych". - Pilnowaliśmy, żeby nie stało się nic złego - mówił.
Dodał, że wyobraża sobie sytuację, w której można było spacyfikować w nocy posłów, wyprowadzić ich siłą z Sejmu.
"Urząd uzurpatora"
Pytany, czy nie boi się, że dojdzie do starć zwolenników i przeciwników wyjaśnił, że już wczoraj były sygnały, że niektóre środowiska szykowały się, żeby przyjść pod Sejm i spacyfikować manifestantów opozycji. Jak zaznaczył, takie sygnały nieoficjalnie były od policji. - (Sygnały - red), że "grupy kibolskie" się szykują, żeby przyjść i pokazać nam gdzie jest nasze miejsce - mówił.
Jego zdaniem obecny kryzys w Sejmie zaczyna przypominać bardziej "urząd uzurpatora Jarosława Kaczyńskiego. - To zaczyna być instytucja fasadowa - ocenił Szumełda.
Jak ocenił, demokrację w Polsce mamy zdemolowaną. - Jaki scenariusz realizuje Jarosław Kaczyński? W czyim interesie działa? - pytał. - Ja mam wrażenie, że on spełnia najskrytsze marzenia Władimira Putina - skomentował.
"Jest jak w PRL-u"
Podkreślił, że KOD "chciałby konsolidować wszystkie środowiska demokratyczne".
Dopytywany, czy są konkretne zasady, dla osób, które wchodzą na mównice KOD przed Sejmem, wyjaśnił, że takich zasad nie ma. - Narracje są zupełnie różne. Moja jest bardziej radykalna, Mateusza Kijowskiego bardziej wstrzemięźliwa. Nie ma żadnych ustaleń, ludzie się zgłaszają, ustawiają w kolejce i zabierają głos - opowiadał.
- Staram się być rzecznikiem emocji tych ludzi, którzy przychodzą na demonstracje. Znowu jest trochę tak jak było w PRL-u, jest wspólny wróg, wspólny wróg łączy - ocenił.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24