|

Chciał pracować na uczelni, powoływał się na znajomość z wiceministrem

Łukasz Piebiak
Łukasz Piebiak
Źródło: Rafał Guz/PAP

Sędzia Łukasz Piebiak, starając się o pracę w Akademii Sztuki Wojennej, powoływał się na znajomość z ówczesnym wiceministrem obrony narodowej Wojciechem Skurkiewiczem - wynika z ustaleń tvn24.pl. Nasze informacje potwierdziła uczelnia. Łukasz Piebiak to bohater tzw. afery hejterskiej, za którą prokuratura chce mu postawić zarzuty.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Jak sprawdziliśmy w oficjalnych źródłach, Łukasz Piebiak podpisał umowę z wojskową uczelnią w marcu 2023 roku. Jeszcze w tym roku na jej mocy jako adiunkt prowadził wykłady z prawa zobowiązań na wydziale prawa i administracji. Kończąca się z początkiem nowego roku akademickiego umowa nie zostanie jednak przedłużona.

"Szukał kontaktu"

O współpracę z byłym wiceministrem sprawiedliwości, bohaterem afery hejterskiej zapytaliśmy uczelnię kształcącą elity wojska, a także chętnych cywilów.

Płk Robert Wyszomirski, szef oddziału organizacyjno-kadrowego ASzWoj, podkreślił w rozmowie z tvn24.pl, że Piebiak został w maju poinformowany przez obecnego rektora akademii Mieczysława Gocuła, że uczelnia nie przedłuży z nim umowy, która wygasa z końcem września.

- Nie mogliśmy inaczej postąpić, bo nie było żadnych przesłanek, które by pozwalały na rozwiązanie tej umowy wcześniej - wyjaśnił Wyszomirski.

Pytany, czy to Piebiak zainicjował rozmowę o zatrudnieniu, Wyszomirski odparł: - Próbował dotrzeć do osób na wydziale prawa i administracji. Szukał kontaktu. Był zainteresowany zatrudnieniem w Akademii. Powoływał się na znajomość z panem [ówczesnym wiceszefem MON Wojciechem - red.] Skurkiewiczem.

Skurkiewicz to wpływowy polityk PiS, od 2007 roku parlamentarzysta tej partii. W latach 2018-23 był wiceministrem obrony narodowej i odpowiadał za nadzór nad szkolnictwem wojskowym.

Wojciech Skurkiewicz
Wojciech Skurkiewicz
Źródło: TVN24

Wpływowy wiceminister

Jak wynika z naszych ustaleń, sędzia Piebiak pracował na pół etatu, dzięki temu jego zatrudnienie nie wymagało przeprowadzenia konkursu (co jest wymagane przez ustawę o szkolnictwie wyższym przy pełnym etacie).

Nie wiemy, ile dokładnie zarabiał Piebiak na ASzWoj. Karolina Rusin z zespołu prasowego Akademii Sztuki Wojennej, pytana przez nas o zarobki sędziego, odpowiedziała, że zgodnie z regulaminem wynagrodzenie zasadnicze pracownika zatrudnionego na pełny etat na stanowisku adiunkta wynosi 7,4 tys. zł brutto. Z kolei z oświadczenia majątkowego sędziego Piebiaka wynika, że w 2023 roku zarobił jako adiunkt blisko 30 tys. zł.

O pracę na uczelni chcieliśmy zapytać samego sędziego Łukasza Piebiaka, ale nie pozwolił na to. Do słuchawki telefonu rzucił jedynie, że "z TVN nie rozmawia". Nie zareagował również na przesłaną SMS-em prośbę o odniesienie się do sprawy.

Łukasz Piebiak
Łukasz Piebiak
Źródło: Rafał Guz/PAP

Zapytaliśmy Wojciecha Skurkiewicza o jego relację z Łukaszem Piebiakiem. Wieloletni wiceminister obrony narodowej, obecnie senator, swój stopień znajomości z sędzią określił jako "okazjonalny".

- Wie pan, że Łukasz Piebiak powoływał się na znajomość z panem, szukając zatrudnienia na Akademii Sztuki Wojennej?

- To nierealne.

- Zabiegając o pracę w Akademii, mówił, że zna pana.

- Takie rzeczy to różne osoby opowiadają i powołują się.

- Czyli z panem na ten temat nie rozmawiał, nie odzywał się do pana, nie prosił o wsparcie?

- Nie, nie, nie. Nie wydaje mi się, że Piebiak się powoływał na mnie, bo nie byliśmy już ani w jakichś tam kontaktach, ani zażyłościach, ani nawet formalnych jakichś tam długotrwałych.

Prośba szefa
Dowiedz się więcej:

Prośba szefa

Ludzie Macierewicza i Błaszczaka

Mieszcząca się w warszawskim Rembertowie Akademia Sztuki Wojennej powstała na mocy specjalnej ustawy w październiku 2016 roku. Inicjatywa pochodziła od ministra Antoniego Macierewicza, który dążył do likwidacji działającej w tym samym miejscu Akademii Obrony Narodowej.

Wśród kadry kształcącej oficerów wojska oraz cywili w obszarach bezpieczeństwa narodowego znalazło się wielu bliskich współpracowników Macierewicza, m.in. historyk Sławomir Cenckiewicz, a także zatrzymany niedawno inny historyk podejrzany o posiadanie tysięcy dokumentów oraz zdjęć z pornografią dziecięcą. Funkcję pełnomocnika i pierwszego rektora Macierewicz powierzył błyskawicznie awansującemu ze stopnia podpułkownika do generała Ryszardowi Parafianowiczowi, który napisał książkę o "żołnierzach wyklętych".

Jego kariera wyhamowała dopiero, gdy Macierewicza zastąpił w ministerialnym fotelu Mariusz Błaszczak. Ponadto w 2020 roku dziennikarze Business Insider ujawnili, że żona rektora przez dwa lata korzystała do prywatnych celów ze służbowej limuzyny Akademii.

Kolejnym rektorem ASzWoj został generał Robert Kosowski i to za jego czasów zatrudniony został, osławiony już udziałem w aferze hejterskiej, Łukasz Piebiak. Dlatego zadaliśmy kilka pytań generałowi Kosowskiemu.

Listopad 2023, prezydent Andrzej Duda wręcza nominacje generalskie, na zdjęciu generał Kosowski stoi jako pierwszy z prawej
Listopad 2023, prezydent Andrzej Duda wręcza nominacje generalskie, na zdjęciu generał Kosowski stoi jako pierwszy z prawej
Źródło: Leszek Szymański / PAP

- Ja nie pamiętam nazwisk wszystkich osób, które były zatrudniane w Akademii, bo tam jest około tysiąca osób. Ale kwestia jego zatrudnienia jest do sprawdzenia w kadrach w Akademii, ja tam już nie jestem od tego, więc nie mogę powiedzieć - przekazał nam generał.

Na pytanie, czy poznał byłego wiceministra sprawiedliwości, generał znów zasłonił się brakiem pamięci i dodał: "No trudno powiedzieć, muszę to zweryfikować w ogóle, jak ten człowiek wygląda".

Generał stwierdził także, że hasła "afera hejterska" i "kasta" niewiele mu mówią: - Jakoś tak to nie bardzo się interesowaliśmy tymi tematami, mieliśmy na głowie wojsko i dydaktykę.

Zorganizowana grupa przestępcza

Afera hejterska wybuchła w sierpniu 2019 roku, gdy dziennikarka portalu Onet ujawniła, że Łukasz Piebiak jako wiceminister sprawiedliwości był członkiem grupy dyskusyjnej "Kasta" na komunikatorze WhatsApp. Utrzymywał w ten sposób kontakt z Emilią Sz., która brała udział w akcjach dyskredytujących sędziów krytycznych wobec Zbigniewa Ziobry. Członkami grupy byli także awansujący ekspresowo sędziowie - np. Tomasz Szmydt, Maciej Nawacki czy Jarosław Dudzicz.

Dzięki pracy dziennikarzy, w tym Marty Gordziewicz z "Czarno na białym", niektórzy z członków tej grupy zdecydowali się opowiedzieć o kulisach niszczenia niewygodnych dla rządzących sędziów.

Afera hejterska. Są wnioski o uchylenie immunitetu czterech sędziów
Źródło: Maciej Knapik/Fakty TVN

Dziś prokuratura stara się o uchylenie immunitetów członkom tej grupy, by przedstawić im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kierowanej, jak twierdzą śledczy, właśnie przez sędziego Łukasza Piebiaka.

Czytaj także: