38-letnia stażystka jednej z firm w Lublinie wyciągnęła z szafki stos dokumentów, a później je podpaliła. Kobieta przyznała policjantom, że chciała podpalić sekretariat, bo "nie podobało jej się, że pracodawca oraz inni pracownicy zaburzali jej dzień pracy, zlecając nowe zadania". Straty oszacowano na 70 tysięcy złotych. 38-latce grozi teraz do pięciu lat więzienia.
Pożar wybuchł w środę (8 grudnia) rano. - Już wstępne czynności na miejscu wskazywały, że doszło do umyślnego zaprószenia ognia. Zniszczeniu uległ przede wszystkim sekretariat, gdzie podłożono ogień – mówi komisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskie Policji w Lublinie.
"Nie podobało jej się, że pracodawca zaburzał jej dzień pracy, zlecając nowe zadania"
Dodaje, że straty oszacowano na 70 tys. zł. - Na szczęście nikt z zatrudnionych nie ucierpiał - podkreśla policjant.
Pracujący nad sprawą policjanci zatrzymali 38-letnią stażystkę w firmie, w której doszło do pożaru. Kobieta została przesłuchana i usłyszała zarzuty zniszczenia mienia.
- Mieszkanka Lublina przyznała się do popełnienia przestępstwa. Jak powiedziała policjantom, nie podobało jej się, że pracodawca oraz inni pracownicy zaburzali jej dzień pracy, zlecając nowe zadania. Dlatego postanowiła przyjść rano do pracy i podpalić dokumenty w sekretariacie – informuje Gołębiowski.
38-latce grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Lublin