Na nagraniu z monitoringu widać było zamaskowaną kobietę, która weszła na teren Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie i zabrała dwa psy rasy beagle. Po kilku dniach czworonogi wróciły na uczelnię. Jak się okazało podrzucił je ojciec 22-latki, która przyznała się do kradzieży. Kobiecie grozi teraz do pięciu lat więzienia. Policjantom powiedziała, że "sama lepiej zajęłaby się zwierzętami".
Policja dostała w sobotę (23 kwietnia) zgłoszenie, że z terenu Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie skradzione zostały dwa sześciomiesięczne szczeniaki rasy beagle.
- Z ustaleń w sprawie wynikało, iż zamaskowana kobieta weszła do budynku i dokonała kradzieży czworonogów. Nagrania monitoringu wskazywało, że osoba doskonale wiedziała, gdzie szukać psów. Łączną wartość zwierząt oszacowano na sześć tysięcy złotych - mówi komisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
22-latka wyraziła chęć poddania się karze
W środę (27 kwietnia) szczeniaki wróciły na teren uczelni. - Pracujący nad sprawą funkcjonariusze ustalili, że zwierzaki odwiózł mieszkaniec powiatu lubelskiego. Jak się okazało, był to ojciec 22-latki, która dokonała kradzieży - relacjonuje policjant.
Czytaj też: Ukradł psa ze schroniska i "ukrył" na balkonie
Za kradzież grozi do pięciu lat więzienia
Kobieta usłyszała zarzuty i przyznała się do winy.
- Powiedziała, że sama lepiej zajęłaby się zwierzętami. Wyraziła chęć dobrowolnego poddania się karze. Zgodnie z kodeksem karnym, za kradzież grozi do pięciu lat więzienia - podkreśla Gołębiowski.
Kradzież oraz powrót czworonogów na teren uczelni potwierdza Iwona Pachcińska, rzecznik Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. - Ze względu na dobro śledztwa, nie udzielamy szczegółowych informacji - zaznacza.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock