Brak wody, prądu, kontaktu ze światem. Z takimi problemami spotykają się od wielu dni mieszkańcy dziesiątek tysięcy gospodarstw Małopolski i Śląska. I choć sytuacja w poniedziałek uległa poprawie, nadal nie wiadomo, kiedy uda się przywrócić zasilanie w każdym domu.
Według ostatnich danych, w niedzielę w południe prądu nie miało ok. 45 tys. odbiorców w woj. śląskim i małopolskim. W samym powiecie myszkowskim było to ok. 5,5 tys. odbiorców, czyli co najmniej kilkanaście tysięcy osób.
Najpoważniejsza sytuacja jest w powiatach olkuskim, krakowskim i miechowskim w Małopolsce, gdzie prądu nie ma w ogóle. Ciężko jest też w powiatach na Śląsku: myszkowskim, częstochowskim, zawierciańskim, lublinieckim i kłobuckim. Miejscami prądu nie ma od 10 dni.
Bez stanu wyjątkowego
Sytuacja w powiecie myszkowskim była tak trudna, że starosta wnioskował do wojewody śląskiego o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Jeszcze w niedzielę, z inicjatywy wojewody Zygmunta Łukaszczyka, w Żarkach zebrał się sztab kryzysowy. Omawiano najważniejsze problemy i sposoby ich rozwiązania.
Mamy wyłączone ogrzewanie, nie mamy ciepłej wody, nie mamy prądu na przykład żeby naładować telefon komórkowy, żebym mogła kontaktować się z mężem, gdyby coś się działo. mieszkanka odciętej miejscowości
W poniedziałek służby kryzysowe, przy udziale wojewody i starosty, spotkały się jeszcze raz. W końcu postanowiono, że stan klęski nie zostanie ogłoszony.
Kiedy będzie lepiej?
Tymczasem mieszkańcy odciętego od świata powiatu skarżą się głównie na brak informacji. - Najgorsze jest to, że nikt nam nie powiedział. Były prognozy, że (prądu nie będzie) do wczoraj, do dzisiaj, teraz słyszę, że tydzień... W ogóle nie wiem co robić - mówi jedna z mieszkanek poszkodowanych terenów.
Chodzi między innymi o agregaty prądotwórcze i inny sprzęt, potrzebny do usuwania skutków awarii oraz funkcjonowania bez energii elektrycznej. Katarzyna Kuczyńska, biuro prasowe Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach
- Mamy wyłączone ogrzewanie, nie mamy ciepłej wody, nie mamy prądu, żeby na przykład naładować komórkę, żebym mogła kontaktować się z mężem, gdyby coś się działo - dodaje inna.
Dostawca prądu obiecuje, że awaria zostanie naprawiona tak szybko, jak to tylko będzie możliwe. - Najbliższe dni zdecydują o tym, czy szybko i skutecznie uda się nam skończyć z tą awarią - podkreśla Ewa Groń z firmy Enion SA.
Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego poinformowano, że na terenach pozbawionych prądu nie ma zagrożenia epidemiologicznego. Wszędzie jest dostęp do wody, choć w niektóre miejsca jest ona dowożona przez strażaków.
Prąd potrzebny od zaraz
Póki co mieszkańcom potrzebne są m.in. agregaty prądotwórcze.
Na razie ustalono, że za ich wynajęcie i sfinansowanie dla instytucji pożytku publicznego (chodzi przede wszystkim o pompy przy ujęciach wody itp.) odpowiada Enion. Wojewoda zadeklarował, że do czasu dostarczenia wynajętych agregatów wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba, można uruchomić agregaty wojskowe.
Powodem kłopotów z zasilaniem jest szadź, zlodowacenie i śnieg na sieci energetycznej, a także zlodowaciałe drzewa, które łamiąc się uszkadzają sieć i przewracają słupy. Ciągle pojawiają się nowe awarie, często tam, gdzie wcześniej udało się przywrócić zasilanie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24