Jeżeli rodzice nie opuszczą Sejmu, to sejmowa komisja nie powinna się rozpocząć - uważa Jan Filip Libicki, senator Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem politycy, którzy angażują się w protest rodziców niepełnosprawnych dzieci w Sejmie, uprawiają populizm, który obróci się przeciwko nim.
Zdaniem Jana Filipa Libickiego premier, spotykając się dwukrotnie z protestującymi w Sejmie rodzicami dzieci niepełnosprawnych, "wykonał pewien ludzki gest". Jak mówił, większość protestujących jest tam rzeczywiście z powodu autentycznej, dramatycznej sytuacji osobistej, choć jak zaznaczył - nie wszyscy.
- Premier dał tym ludziom wylać swoje żale - mówił Libicki.
Senator podkreślał jednocześnie, że Donald Tusk - "człowiek, który w tej chwili buduje w Europie koalicję na rzecz trudnej sytuacji międzynarodowej", nie powinien być w tym samym czasie narażany na obelgi. - Żadna dramatyczna sytuacja życiowa nie upoważnia do tego, żeby obrażać kogokolwiek, a tym bardziej premiera Rzeczpospolitej - stwierdził gość "Jeden na jeden". - Premier przyszedł tam na bardzo trudne negocjacje finansowe. Negocjacje mają to do siebie, że każda strona posuwa się trochę w swoich oczekiwaniach - uważa Libicki.
Wyrzucić protestujących z Sejmu?
Senator tłumaczył, że w środę zbiera się komisja sejmowa Polityki Społecznej i Rodziny, która ma się zająć projektem przygotowanym przez ministerstwo pracy dot. podwyższenia świadczeń pielęgnacyjnych. Libicki przekonywał, że na posiedzeniu powinien być także obecny przedstawiciel protestujących rodziców. - Pod warunkiem, że ci państwo przechodzą 300 metrów dalej, do ministerstwa pracy, do przygotowanej sali i że dalsze rozmowy i oczekiwania na ten bieg sytuacji odbywają się bez kamer, bez politycznych populistów w rodzaju pana Dudy, Mularczyka, Palikota i innych - powiedział. Libicki zastrzegł, że jeżeli rodzice nie opuszczą Sejmu, to komisja nie powinna się rozpocząć. - Jeżeli ci ludzie osiągnęli więcej niż przypuszczali, rozpoczynając ten protest, to musi on iść w kierunku zakończenia, a przynajmniej odbywania się w innych warunkach - stwierdził.
"Ten dodatek nie jest dla osoby prywatnej"
Protestujący w Sejmie rodzice zarzucają niektórym niepełnosprawnym parlamentarzystom, że nie wspierają ich w walce o podwyższenie świadczeń. Zarzucają im także, że otrzymują 6 tys. złotych na asystenta, tymczasem oni walczą o znacznie mniejsze pieniądze dla swoich dzieci. Libicki odpierał te zarzuty. - Jeżeli moja działalność się komuś nie podoba, za rok są wybory, jest szansa żeby wyrazić swoje niezadowolenie - mówił.
- Ten dodatek nie jest dla osoby prywatnej, tylko dla parlamentarzysty - inna osoba niepełnosprawna, która zostanie senatorem też go otrzyma. (...) To jest przypisane do stanowiska, nie do osoby - dodał. Libicki zaznaczył jednak, że żądania rodziców nie są wygórowane.
Skandaliczny populizm
Zdaniem Libickiego, poniedziałkowa wizyta Piotra Dudy, szefa Solidarności, w Sejmie, miała służyć jedynie podgrzewaniu atmosfery i jest "skandalicznym populizmem". Jak mówił, zachowanie niektórych parlamentarzystów to także populizm. - Ostrzegam pana Mularczyka i panów z Ruchu Palikota, że tego typu populizm obróci się przeciwko nim - stwierdził. Gość "Jeden na jeden" odniósł się także do nagrania z sobotniego posiedzenia klubu TR, podczas którego Palikot krytykował sowich posłów za to, że nie potrafili odpowiednio wykorzystać protestu rodziców do zbijania kapitału politycznego. - Palikot zręcznie się wczoraj bronił w tej sprawie, ale to nie przykrywa całej haniebności tego postępowania - stwierdził Libicki.
Autor: db/ja/zp / Źródło: tvn24