Jak tłumaczy prezydent Gdańska, pomysłodawca powrotu Lenina na bramę Stoczni Gdańskiej, w całym przedsięwzięciu chodzi o historyczną pamiątkę i turystyczną atrakcję. Nie wszystkich te argumenty przekonują, a w Senacie powstaje ustawa, która ma zakazać propagowania symboli nazizmu, faszyzmu i komunizmu.
Na bramie Stoczni Gdańskiej nastąpiła historyczna zmiana. Nad wejściem bowiem, ku zdumieniu wielu, pojawiła się jej stara nazwa - imienia Włodzimierza Lenina. Pomysłodawcą zmiany był prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz (PO). Jego zdaniem było to potrzebne, aby "zwłaszcza te nowe pokolenia rozumiały cały kontekst historyczno-kulturowy tych wielkich wydarzeń".
Nie wszystkich jednak to tłumaczenie przekonuje. Pomorscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości już złożyli zawiadomienia do prokuratury. - Konstytucja, jak i kodeks karny, jak i orzeczenia Międzynarodowego Trybunału zakazują propagowania nazw totalitarnych - powiedział poseł PiS Andrzej Jaworski.
"Naprawianie historycznych błędów i krzywd"
Jeśli jakiejś ulicy nadaje się nazwę, to jest jakiś zaszczyt, prawda? Za coś się tę nazwę komuś przydziela. Dlatego jestem przeciwko temu, żeby te nazwy dalej istniały Robert Mamątow, Senacka Komisja Praw Człowieka
Spór o bramę stoczni może nie być jedynym tego typu, jaki pojawi się w najbliższym czasie w Polsce, a to za sprawą projektu ustawy, który powstał w Senacie. Jak wynika z ustawy, "nazwy ulic, dróg, placów i mostów i innych obiektów nie mogą propagować symboli nazizmu, faszyzmu i komunizmu". Jak tłumaczą inicjatorzy, chodzi o "naprawienie historycznych błędów i krzywd". - Jeśli jakiejś ulicy nadaje się nazwę, to jest jakiś zaszczyt, prawda? Za coś się tę nazwę komuś przydziela. Dlatego jestem przeciwko temu, żeby te nazwy dalej istniały - wyjaśnia Robert Mamątow (PiS) z Senackiej Komisji Praw Człowieka. A takich ulic czy obiektów jest obecnie w Polsce ponad półtora tysiąca, choćby rondo Edwarda Gierka w Sosnowcu.
Gdyby ustawa weszła w życie, to za zmiany odpowiedzialne będą samorządy, a stosowne opinie historyczne wydawać będzie Instytut Pamięci Narodowej. - Tak jak w Izraelu nie ma miejsca na chwałę esesmanów, tak w Polsce nie ma miejsca na chwałę esesmanów, NKWD, UB, czy funkcjonariuszy Stalina - podkreśla dr Maciej Korkuć z IPN.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24