MON długo planowało wspólnie z unijnymi państwami kupno latających cystern, które znacząco wzmocniłyby polskie lotnictwo. Jednak pół roku temu Polska nie podpisała umowy, którą sama negocjowała. Problemem miały być pieniądze i negocjacje offsetowe z firmą Airbus. Teraz MON ogłosiło, że bada możliwość nabycia takich maszyn w - jak to określił resort - "trybie narodowym". Program nazwano "Karkonosze".
Co znamienne, zajmujący się zakupami sprzętu dla wojska Inspektorat Uzbrojenia ogłosił rozpoczęcie analiz w sprawie "Karkonoszy" tego samego dnia, kiedy w Brukseli ministrowie obrony kilku państw NATO oficjalnie dołączyli do programu wspólnego zakupu latających cystern. Zapytaliśmy MON, czy oznacza to, że zrezygnowano z udziału w międzynarodowym przedsięwzięciu na korzyść samodzielnego zakupu w ramach programu "Karkonosze" i jakie argumenty za tym przemawiały. Ministerstwo odpowiedziało, że sprawa jest opatrzona klauzulą "zastrzeżone". "Nie możemy podać szczegółowych informacji w tym obszarze" - stwierdził resort.
Analizowanie różnych opcji
Według informacji opublikowanej przez Inspektorat Uzbrojenia, w połowie lutego rozpoczęto "fazę analityczno-koncepcyjną" w sprawie uzyskania dla polskiego wojska zdolności do tankowania w powietrzu, ewakuacji medycznej i transportu o zasięgu strategicznym. Rozważa się zakup samolotów (opcja określona jako priorytetowa) albo kupienie usług w firmie cywilnej, która dysponuje takimi maszynami. Oznacza to tyle, że MON chciałby mieć na własność albo wynajmować samoloty klasy MRTT. To duże wielozadaniowe maszyny, których konstrukcja oparta jest na długodystansowych samoloty pasażerskie takie jak Airbus A330 czy Boeing B767.
MRTT oznacza "Multirole Tanker and Transport", czyli "wielozadaniowy tankowiec i transportowiec". To maszyny, które mogą zaopatrywać w powietrzu inne samoloty w paliwo oraz transportować na duże odległości ładunki i ludzi. Samoloty są uniwersalne i mogą wykonywać obie funkcje jednocześnie dzięki możliwości wymiany części zabudowy wnętrza. Obecnie na rynku są dostępne dwie nowoczesne maszyny tej klasy, zbudowane na bazie samolotów pasażerskich - Airbus A330 MRTT i Boeing KC-46 Pegasus. Pierwszy króluje na rynku międzynarodowym, drugi zdobył gigantyczne zamówienie od wojska USA. Nie oznacza to jednak, że to jedyne dostępne rozwiązania. Samolot MRTT można teoretycznie zbudować z najróżniejszych nowych czy używanych samolotów pasażerskich lub transportowych.
Tankowanie myśliwca F-35 ze starszej amerykańskiej latającej cysterny
Zwielokrotnienie siły
Jak mówi Piotr Abraszek z miesięcznika "Wojsko i Technika", nie ma wątpliwości, że polskie lotnictwo znacznie zyskałoby na zakupie takich maszyn. - Mamy dość skromną liczbę samolotów bojowych, a to zwielokrotniłoby ich możliwości - mówi ekspert. Latające tankowce w anglojęzycznej nomenklaturze określa się zresztą właśnie mianem "zwielokrotniaczy siły". Dzięki nim ta sama liczba samolotów bojowych może zrobić znacznie więcej, bo tankowane w powietrzu są w stanie wykonywać dłuższe misje. Standardowy współczesny myśliwiec może utrzymać się w powietrzu kilka godzin, a dzięki cysternom ograniczeniem staje się tylko wytrzymałość pilota. W dodatku lepiej jest gdy samoloty odwiedzają bazy możliwie rzadko, bo maszyny stojące na lotnisku lub startujące i lądujące są praktycznie bezbronne.
Obecnie w polskim lotnictwie przystosowane do tankowania w locie są tylko myśliwce F-16.
Liczna flota latających cystern jest jednym z powodów, dla których lotnictwo USA jest obecnie najpotężniejsze na świecie. Żadne inne państwo nie ma tyle takich maszyn "zwielokrotniających" potencjał ich myśliwców oraz bombowców. Dla porównania Rosja ma ich kilkanaście, podczas gdy USA - kilkaset.
Czy samodzielnie ma sens?
Nie bez powodu nikt nie ma tylu latających cystern co Amerykanie. Są one po prostu drogie. - To koszt rzędu setek milionów dolarów za zakup jednej - mówi Piotr Abraszek o samolotach klasy A330 MRTT czy KC-64. Co więcej, zaznacza, kupowanie jednej czy dwóch mija się z celem, bo oznacza to poważne problemy z zapewnieniem ich gotowości bojowej. Samoloty wymagają regularnych przeglądów i remontów, a latający na nich piloci muszą ćwiczyć. Pozostawałoby więc niewiele czasu na wypełniania podstawowych zadań. Jest wątpliwe, aby Polska była w stanie kupić samodzielnie więcej niż jedną lub dwie maszyny MRTT. Nawet przy takiej liczbie oznaczałoby to koszty rzędu kilku miliardów złotych, a takich pieniędzy MON w zapasie nie ma. Zwłaszcza, że zakup latających cystern nie widnieje na liście priorytetów na najbliższe lata. - Niczego nie będzie. Koszty będą za duże - twierdzi w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Siemoniak, za którego rządów w MON negocjowano udział w międzynarodowej umowie zakupu latających cystern. - Długo się nad tym zastanawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie - dodał.
Wspólny zakup, żeby rozłożyć koszty
Negocjacje w sprawie wspólnego zakupu samolotów MRTT rozpoczęto jeszcze w 2012 roku. Inicjatywa wyszła od szeregu państw UE, w tym Polski. Pomysł był taki, aby wspólnie kupić kilka A330 MRTT, które stacjonowałyby w jednej bazie, i dzielić się nimi. Podobnie NATO wspólnie wykorzystuje ciężkie transportowce C-17 czy latające centra dowodzenia E-2 AWACS. Negocjacje szły powoli, ale wydawało się, że zmierzają ku pozytywnemu finiszowi. Jednak kiedy latem 2016 roku przyszło do ostatecznego podpisania umowy, Polska tego nie zrobiła. Na wspólny zakup samolotów zdecydowały się wstępnie Holandia i Luksemburg. Polskie MON oznajmiło, że trwają analizy. Problemem miały być zwłaszcza duże koszty przedsięwzięcia, szacowane na 1,1 mld złotych do 2022 roku oraz brak zadowalającego Polskę wyniku negocjacji offsetowych z firmą Airbus. Kilka miesięcy później zerwano negocjacje z Airbusem w sprawie zakupu śmigłowców Caracal, znacząco pogarszając wzajemne relacje. Nie wiadomo więc, jak sprawa wygląda dzisiaj i czy uzyskanie zadowalającego Polskę offsetu w sprawie maszyn MRTT jest realne. Być może to skłoniło MON do sprawdzenia, jak wyglądałoby zakupienie tankowców "w trybie narodowym". Tymczasem zachodni sojusznicy rozwijają wspólny program. Tego samego dnia, kiedy MON ogłosiło rozpoczęcie nowych analiz, do programu przystąpiły Belgia, Niemcy i Norwegia. Dwa pierwsze airbusy A330 MRTT mają zostać dostarczone do 2020 roku. Planowany jest zakup sześciu kolejnych. Wszystkie formalnie staną się własnością NATO.
Autor: Maciej Kucharczyk//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF