- Prezydent zaufał Jackowi Kurskiemu w kwestii swojego wystąpienia, a on tego zaufania nadużył - tak Michał Kamiński ocenił "ingerencję" posła PiS w prezydenckie orędzie. Minister w Kancelarii Prezydenta podkreślił jednak, że "złe zmontowanie obrazków" przez Kurskiego nie wpłynie na stosunki prezydenta z Angelą Merkel.
Michał Kamiński potwierdził w "Kropce nad I" to, do czego Jacek Kurski przyznał się w środę: - Prezydent Lech Kaczyński nie widział swojego orędzia przed jego emisją i nie wiedział, jakimi zdjęciami zostanie ono zilustrowane - mówił minister w Kancelarii Prezydenta.
"Nie piałem z zachwytu nad tym, co zrobił Kurski"
Jego zdaniem Kurski "nadużył zaufania prezydenta". Kamiński ocenił, że orędzie Lecha Kaczyńskiego byłoby z całą pewnością lepsze, gdyby nie "delikatnie mówiąc, nieszczęśliwe obrazki zmontowane przez Jacka Kurskiego".
Z całym szacunkiem dla pana Kurskiego, to nie jest on jeszcze graczem międzynarodowym. Prezydent nie ponosi winy za jego działania. Doszło do nieszczęśliwego wydarzenia. Michał Kamiński
- Pokazywanie Angeli Merkel w negatywnym kontekście nie było dobre dla naszej dyplomacji - podkreślił minister. Zaznaczył jednak, że niefortunny montaż i ilustrowanie prezydenckich wypowiedzi zdjęciami kanclerz Niemiec w towarzystwie Eriki Steinbach nie wpłynie na relacje polsko-niemieckie.
- Z całym szacunkiem dla pana Kurskiego, to nie jest on jeszcze graczem międzynarodowym. Prezydent nie ponosi winy za jego działania. Doszło do nieszczęśliwego wydarzenia i nasi zachodni partnerzy zdają sobie z tego sprawę - mówił Kamiński w rozmowie z Moniką Olejnik. I dodał: - To ja jako szef Kancelarii powinienem dbać o wizerunek głowy państwa. I trzeba przyznać, że w tym zadaniu Kurski wyręczył mnie nie najlepiej. (…) Nie piałem z zachwytu nad tym, co zrobił mój partyjny kolega – odcinał się minister.
"Prezydent obiecał – ratyfikacja będzie"
Kamiński nie chciał też komentować czwartkowego spotkania Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem, bo – jak podkreślał – „negocjacje i szukanie kompromisu w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego trzeba zostawić dwóm najważniejszym konstytucyjnie politykom”, a nie debatować nad nimi w mediach.
- Najważniejsze, że do spotkania prezydenta z premierem w ogóle doszło, i że jest wola kompromisu. Dla Lecha Kaczyńskiego ratyfikacja Traktatu to bardzo ważna rzecz, bo ten dokument umacnia naszą pozycję w Europie – mówił Kamiński w „Kropce nad I”. Nie chciał jednak rozmawiać o „kulisach negocjacji”, bo w jego ocenie „byłoby to nieeleganckie”.
- Naprawdę wiem jak mocno, tak po ludzku, Lech Kaczyński przeżywa tę sprawę. On chce żeby wszystkie kluby głosowały za ratyfikacją i mam nadzieję, że umiejętną polityką prezydent do tego doprowadzi. Michał Kamiński
W Pałacu Prezydenckim panuje przekonanie, że Traktat Lizboński to dobry traktat, a cały spór dotyczy ponoć nie tyle „idei jego zabezpieczenia, co formy zabezpieczenia”.
Kamiński zaznaczył, że „prezydent nie wyobraża sobie sytuacji, żeby do ratyfikacji miało nie dojść”, bo obiecał to innym przywódcom europejskim. - Naprawdę wiem jak mocno, tak po ludzku, Lech Kaczyński przeżywa tę sprawę. On chce żeby wszystkie kluby głosowały za ratyfikacją i mam nadzieję, że umiejętną polityką prezydent do tego doprowadzi. (…) Dzisiaj dla nas wszystkich najważniejsze powinno być to, żebyśmy kibicowali kompromisowi – zaapelował minister.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24