- Jak najwięcej ludzi musi pójść do urn referendalnych, byśmy przekroczyli zaporowy próg 50 proc. frekwencji - mówił w sobotę podczas spotkania zwolenników JOW w Lubinie (Dolnośląskie) Paweł Kukiz. Sobotnie zwolenników Kukiza jest oficjalną inauguracją kampanii referendalnej tego środowiska.
Na spotkaniu w hali widowiskowej w Lubinie obecni byli m.in. przedstawiciele Bezpartyjnych Samorządowców, z których list Kukiz dostał się w zeszłorocznych wyborach do sejmiku województwa dolnośląskiego. To ugrupowanie wspierało go również w wyborach prezydenckich, a wieczór wyborczy odbył się w tej samej hali, w której miało miejsce sobotnie spotkanie orędowników JOW.
"Idziemy do referendum!"
- Ja obiecywałem, mówiłem, że miesiąc po kampanii spotkamy się tutaj, by rozmawiać o ruchu, ale dzisiaj rozmawiać o ruchu nie będziemy. Bo dostaliśmy prezent, niesamowity prezent: referendum - mówił Kukiz.
Zaznaczył, że nie chce mówić o programie, bo "program wyborczy to kłamstwo". - Żadna z partii nigdy swego programu nie zrealizowała - ocenił.
- My będziemy wskazywać problemy i drogi do ich rozwiązania. Podstawowym problemem jest ustrój, który umożliwia zdrajcom sprzedaż Polski obcemu kapitałowi - mówił Kukiz.
Apelował, by jak najwięcej osób poszło 6 września zagłosować. - Idziemy do referendum i wybieramy sposób zmiany ordynacji wyborczej - podkreślił.
Dodał, że "referendum jest jedyną szansą na uproszczenie drogi do nowej konstytucji". - Musimy być cierpliwi (…) Musimy zadbać o to, by jak najwięcej ludzi poszło do urn referendalnych. To jest priorytet. Kiedy odsuniemy od władzy tych, którzy sprzedali Polskę, będziemy mogli napisać nową konstytucje. Jeśli zmarnujemy szansę, jaką daje nam referendum, słuszne pretensje będą mogły mieć do nas nasze wnuki - ocenił Kukiz.
"Program niech sobie piszą PO i inni ściemniacze"
Stwierdził, że wywalczenie jednomandatowych okręgów wyborczych spowoduje, że posłowie będą odpowiedzialni przed wyborcami. - Opracujemy analizy problemów oraz metody wyrwania Polski z rąk obcych korporacji, a program niech sobie piszą PO i inni ściemniacze - mówił.
Jedno z trzech pytań w referendum, które odbędzie się 6 września, z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego, dotyczy wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. Dwa kolejne dotyczą: finansowania partii politycznych z budżetu państwa i wprowadzenia zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika.
Kukiz poinformował też, że powstała strona internetowa, na której będzie informował "co dzieje się w zakresie tworzenia organizacji ruchu". - Natomiast na dzień dzisiejszy skupiamy się wszyscy na referendum (...). Zachowajmy jedność, solidarność i wkrótce po referendum idziemy do paramentu - apelował.
Antysystemowa lista?
Kukiz mówił też podczas późniejszej konferencji prasowej, że nie zamierza prowadzić rozmów koalicyjnych. - Będę chciał zaprosić wszystkich antysystemowych kandydatów do startu z naszych list. Pana Korwina, panią Ogórek, pana Kowalskiego, pana Brauna, pana Tanajno - powiedział. - Ubolewam nad tym, że mimo iż umówiliśmy się, że nic z naszych rozmów nie wycieknie na zewnątrz, pan Wipler z panem Korwinem relacjonują te rozmowy. Natomiast na pewno zaproszę pana Korwina na listy ruchu, który się klaruje - podkreślił.
Poinformował, że do końca lipca przedstawi nazwiska osób, które znajdą się na listach. - Chciałbym jak najdłużej przeciągać moment pokazania tych osób z prostego powodu: my walczymy z systemem, im szybciej pokażemy systemowi swoje metody, tym szybciej system zrobi wszystko, żeby nas spacyfikować - ocenił.
Zaznaczył, że chce, aby na listach było jak najwięcej młodych osób. - Młody wiek minimalizuje możliwość oddziaływania przez służby - stwierdził. Pytany o to, z którą z partii mógłby stworzyć ewentualną koalicję, odparł, że "na pewno będzie rozważana koalicja z tą partią, która będzie chciała zmienić konstytucję".
Kukiz mówił także o komitetach referendalnych. - Jest mi obojętny światopogląd, przyszłość i przeszłość osób, które tworzą komitety referendalne. Chodzi o to, żeby przekroczyć zaporowy próg 50 proc. frekwencji, żeby wynik referendum był wiążący dla władz - podkreślił.
Zapowiedział także, że "za około 2 tygodnie wybiera się w objazd po Polsce". - Wykorzystam sytuację, że nad pięknym polskim morzem mamy ludzi z rożnych stron kraju. Jest dla nas oczywiste, że ci co poprą nas ws. referendum zagłosują również na nas w październiku - dodał.
Autor: eos/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24