Zabrakło konkretnych, realnych działań, mających na celu nadzór nad tą osobą - komentował w TVN24 doktor Krzysztof Liedel, ekspert do spraw bezpieczeństwa. Portal tvn24.pl ujawnił, że Służba Więzienna przesłała policji notatkę ujawniającą poglądy Stefana W., zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Gdyby ta informacja trafiła do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, "obie te służby byłyby w stanie objąć nadzorem operacyjnym tego człowieka" - ocenił Liedel.
Redakcja tvn24.pl dotarła do dokumentu, który dyrekcja więzienia w Gdańsku przesłała policji na dzień przed wyjściem na wolność Stefana W., zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wynika z niego, że W. miał antydemokratyczne poglądy i planował opuścić "siedlisko Platformy", jak określał województwo pomorskie.
Przedstawiciele gdańskiej policji nie odpowiedzieli na pytania, co służby zrobiły z tymi informacjami.
"W tego typu sytuacjach cały czas nam brakuje doświadczenia"
Specjalista do spraw bezpieczeństwa, wykładowca akademicki i dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas doktor Krzysztof Liedel na antenie TVN24 ocenił, że policyjna notatka "mogła nie trafić [do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - przyp. red.], bo ktoś czegoś nie dopatrzył, bo procedura nie zadziałała, a być może ktoś nie ocenił tego, jak należało ocenić".
- Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma odpowiednie piony, które się tym zajmują i moim zdaniem ta notatka powinna tam trafić - dodał Liedel. Jak mówił, "być może ocena tej notatki, merytoryczna ocena tego z czym mamy tam do czynienia, nie była adekwatna do tego poziomu zagrożenia [jakie stanowił Stefan W. - przyp. red.]".
- Bardzo często bierze się to z tego, że my możemy mieć sporo wiedzy, duże umiejętności, jeśli chodzi o funkcjonowanie służb, natomiast w tego typu sytuacjach cały czas nam brakuje doświadczenia - tłumaczył.
"Służby byłyby w stanie objąć nadzorem operacyjnym tego człowieka"
Liedel był także pytany, co jego zdaniem stałoby się, gdyby policja skierowała otrzymane od Służby Więziennej notatki do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Odpowiedział, że "obie te służby byłyby w stanie objąć nadzorem operacyjnym tego człowieka".
- Nie wiem, czy by się to udało, jeżeli chodzi o czasookresy, bo wiemy, że notatki wpływały dość późno - zaznaczył.
Służba Więzienna przekazała policji pismo w sprawie Stefana W. na dzień przed zakończeniem odbywania przez mężczyznę wyroku.
"Gdzieś tutaj zabrakło konkretnych, realnych działań"
Liedel ocenił, że Służba Więzienna zrobiła wszystko, do czego była zobowiązana. - Natomiast Służba Więzienna przekazuje te informacje dalej, czyli do policji, matka podejrzanego trafia na policję [gdzie przekazała ostrzeżenie w sprawie Stefana W. - przyp. red.] i na tym etapie wygląda tak, jakby nie podjęto odpowiednich działań - wskazywał.
- Być może przeanalizowano tę notatkę, być może nie było czasu, być może ktoś źle ocenił (...), ale gdzieś tutaj zabrakło konkretnych, realnych działań, mających na celu nadzór nad tą osobą - wskazywał w TVN24 ekspert do spraw bezpieczeństwa.
CAŁA ROZMOWA Z KRZYSZTOFEM LIEDLEM:
Autor: akr//now / Źródło: TVN4
Źródło zdjęcia głównego: tvn24