Senator KO Krzysztof Brejza był inwigilowany w 2019 roku - wynika z analizy działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. - Skomasowany atak nastąpił, kiedy kierowałem kampanią Koalicji Obywatelskiej. Czemuś to służyło. Te ataki ustały z wyborami – mówi senator w rozmowie z Mariuszem Sidorkiewiczem. Polityk zapowiada, że będzie dążyć do tego, żeby osoby odpowiedzialne za przestępcze włamanie do jego telefonu poniosły karę.
Senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był inwigilowany Pegasusem - podała w czwartek agencja Associated Press, powołując się na analizę Citizen Lab przy Uniwersytecie w Toronto.
- Byłem śledzony non-stop. W trakcie kampanii wyborczej, w czasie prac sztabu wyborczego, w czasie naszych narad, planowania aktywności w terenie, w trakcie organizowania konferencji byłem szpiegowany przez ludzi PiS – mówi senator. – W momencie, kiedy siedzieliśmy przy stole, planując i wdrażając taktykę kampanii Koalicji Obywatelskiej, obok siedział Jarosław Kaczyński ze Zbigniewem Ziobro i Mariuszem Kamińskim – dodaje.
Brejza o okolicznościach, w jakich był szpiegowany Pegasusem
W rozmowie z Mariuszem Sidorkiewiczem senator wyjaśnia, że chociaż z raportu Citizen Lab to nie wynika, z innych źródeł wiadomo, że "jedyną instytucją w Polsce, która posiada Pegasusa jest służba specjalna zarządzana przez ludzi PiS". – 33 razy włamano mi się do telefonu w trakcie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, kiedy kandydowałem. Największy skomasowany atak nastąpił w lipcu, sierpniu, wrześniu i październiku, kiedy kierowałem kampanią Koalicji Obywatelskiej. Czemuś to służyło. Te ataki ustały z wyborami – zwrócił uwagę.
CZYTAJ TAKŻE: KRZYSZTOF BREJZA ZAWIADAMIA PROKURATURĘ
Brejza stwierdził, że politycy partii rządzącej "zachowali się jak mafia, jak zorganizowana grupa przestępcza". – W przyszłości za to odpowiedzą. Kiedyś złodziej wchodził do domu, wybijając okno i wynosząc telewizor, oni dokonali złodziejstwa, wykradając informacje z mojego telefonu. Nie było to bez wpływu na wynik wyborów – ocenił.
Zdaniem polityka Koalicji Obywatelskiej "wybory zostały zmanipulowane". – Nie były to wybory wolne ani uczciwe. Na swój sposób zostały sfałszowane – stwierdził. Polityk wylicza, że do włamania na jego telefon mogło dochodzić w trakcie spotkań z Małgorzatą Kidawą-Błońską, Barbarą Nowacką, Adamem Szłapką i wieloma innymi osobami, z którymi pracował w sztabie wyborczym.
- Te rozmowy i plany były na bieżąco pozyskiwane przez ludzi PiS. Było kilka narad sztabowych i w tych dniach dokonywano włamania do mojego telefonu, przechwytując nie tylko moją korespondencję, ale Pegasus polega na tym, że telefon zamienia się w chodzący podsłuch wideo i audio – tłumaczył.
Atak władz w czasie kampanii wyborczej
Brejza wyjaśnia, że podejrzeń, iż jest szpiegowany nabrał, gdy – jak uważa - dla przykrycia afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, został przypuszczony na niego atak przez telewizję podległą władzy. Podkreśla, że posłużono się wówczas publikacją jego korespondencji. – Zaczęto publikować na portalu telewizji i wiadomościach moje prywatne SMS-y, twierdząc, że ja robiłem jakieś niecne rzeczy – mówił.
- Odnalazłem swój stary aparat telefoniczny i zacząłem porównywać wiadomości, które rzeczywiście wysłałem z falsyfikatami puszczanymi w telewizji. Okazało się, że telewizja miała treść moich SMS-ów, ale zostały one obrobione. Na przykład z 17 SMS-ów stworzono jednego maila, dopisano treść. To były SMS-y wysyłane do różnych osób, w różnych sprawach i o różnym czasie. W innym SMS-ie zamieniono nadawcę z odbiorcą – opowiadał.
Senator przypomniał, że w maju zwrócił się do szefa CBA z pytaniem, czy był inwigilowany. – On zarzucił mi mówienie nieprawdy. Powiedział, że insynuuję. To są ludzie, którzy kłamią. Minister koordynator służb kilka tygodni temu zaprzeczał na sejmowej komisji, że mnie inwigilowano – mówił Brejza. – Oni zaprzeczają, a po pewnym czasie okazuje się, że dochodzi do włamań – dodał.
Stwierdził, że działania wobec niego przypominają rewizje SB z lat 80., które były prowadzone wobec członków jego rodziny. – Dzisiaj służby rewidują i dokonują rewizji mojego telefonu. Stosują te same SB-eckie metody. Scenariusz jest taki, że ja z tymi SB-eckimi metodami, z moją żoną, która prowadzi mi kilkanaście spraw, będziemy walczyć i będziemy dążyć do tego, żeby osoby odpowiedzialne za przestępcze włamanie do mojego telefonu poniosły odpowiedzialność – zapowiedział.
Źródło: TVN24