Marian Krzaklewski prowadził rozmowy z PiS o kandydowaniu do europarlamentu z list tej partii, ale jego kandydatury nie zaakceptował Jarosław Kaczyński. Wtedy do akcji wkroczył Grzegorz Schetyna i przejął niedoszłą lokomotywę wyborczą Prawa i Sprawiedliwości - zdradził Krzaklewski.
Krzaklewski poinformował dziennikarzy, że zanim został zaproszony na spotkanie z wicepremierem Grzegorzem Schetyną (PO), politycy PiS z Gdyni oraz działacze Solidarności prowadzili rozmowy na temat jego kandydatury z listy PiS. Jednak na spotkaniu przewodniczącego NSZZ "S" Janusza Śniadka z prezesem PiS Kaczyński utrącił Krzaklewskiego i jeszcze dwa nazwiska ze Śląska. Obecny kandydat PO nie wie dlaczego, bo z prezesem nie rozmawiał.
- Po tym, gdy wiedziałem, jak ta kwestia się zakończyła, spotkałem się ze Schetyną. Przekonał mnie, że Platformie chodzi o konkretny projekt, żeby przyciągnąć ludzi, którzy pracowali w strukturach UE i którzy koncentrują swoje poglądy w ramach chrześcijańskiej demokracji europejskiej – zapewnił polityk.
"Będę bezpartyjny"
A pytany, czy zamierza zapisać się do PO, odpowiedział, że takiego wymogu w rozmowach mu nie postawiono. - Będę bezpartyjny, ale będę realizował program w PE, który ustaliśmy w rozmowach. Nikt mi smyczy nie uwiązał, nikt mi nawet nie proponował kawałka smyczy ani kagańca. Dlatego uważam, że to uczciwe postawienie sprawy – powiedział.
Na czas kampanii wyborczej Krzaklewski zawiesi swoje członkostwo w Komisji Krajowej "S".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Grzegorz Momot